Przejdź do treści

J. Zieliński o Powązkach: gdziekolwiek nie spojrzymy tam jakieś znane nazwisko

01/11/2017 07:05

Gdziekolwiek się nie obejrzymy, tam jest jakieś znane nazwisko; to właściwie jest encyklopedia nazwisk wszystkich ludzi znanych nam ze szkoły, nie tylko z dawnych czasów, ale po czasy nam współczesne – powiedział PAP historyk, varsavianista Jarosław Zieliński.

„Dla osoby nie znającej Powązek wielkim zaskoczeniem będzie bogactwo tego, co tam zastanie, zarówno w aspekcie historycznym, jak i jeśli chodzi o sztukę, bo przecież w tej zdruzgotanej przez wojnę i Powstanie Warszawskie zabytków (stolicy – PAP) ocalało niewiele. Tymczasem wystarczy przekroczyć którąkolwiek z bram cmentarza, choćby bramę świętej Honoraty, żeby znaleźć się w zupełnie innym świecie” – opowiadał Jarosław Zieliński.

„Gdziekolwiek się nie obejrzymy to jest jakieś znane nazwisko. To właściwie jest encyklopedia nazwisk wszystkich ludzi znanych nam ze szkoły nie tylko z dawnych czasów, ale po czasy nam współczesne” – dodał historyk.

Przypomniał również historię Cmentarza Powązkowskiego, który został poświęcony w 1792 roku. Wcześniej cmentarze zakładano wyłącznie przy kościołach, z wyjątkiem – jak powiedział Jarosław Zieliński – „cmentarzy cholerycznych, które oczywiście starano się izolować. Niemniej dopiero w epoce Oświecenia zaczęto te cmentarze zakładać właśnie poza miastem”.

Cmentarz Powązkowski jest najstarszą istniejącą warszawską nekropolią. Został założony na działce ofiarowanej przez synów stolnika warszawskiego Melchiora Szymanowskiego. Przeznaczyli oni na ten cel obszar mający 349 łokci długości i 178 łokci szerokości, czyli – według dzisiejszych miar – 2,6 ha. Wraz z rozwojem miasta i wzrostem liczby ludności cmentarz był wielokrotnie powiększany i dziś ma ok. 43 ha. O wyborze miejsca zadecydowały względy sanitarne. W tym czasie cmentarze w całej Europie zaczęto przenosić dalej od miejskiej zabudowy. Warszawiacy, przyzwyczajeni do pochówków na niewielkich cmentarzykach przy kościołach, początkowo niechętnie przyjęli cmentarz założony daleko od granic ówczesnej stolicy, nieopodal wsi Powązki. Po zamknięciu w latach 1836-38 cmentarzy Świętokrzyskiego i na Koszykach, Cmentarz Powązkowski stał się jedynym miejscem pochówku dla katolików lewobrzeżnej Warszawy.

Varsavianista przypomniał, że najstarszą częścią cmentarza jest teren pomiędzy dzisiejszym kościołem św. Karola Boromeusza a katakumbami. Katakumby są położone na tyłach kościoła i one były zaczątkiem cmentarza. Jak powiedział Zieliński, we wszystkich źródłach jest podkreślane, „że w tych katakumbach chowano przede wszystkich ludzi zasłużonych więc pochowano tam wiele osób z bezpośredniego otoczenia Stanisława Augusta Poniatowskiego”.

Zdaniem historyka katakumby „zamykają całą nasza nowoczesną historię – bo jednym z pochowanych tam był na przykład Hugo Kołłątaj, a jednym z ostatnich Czesław Niemen, więc jest tam jakaś niesamowita ciągłość”.

Podczas II wojny światowej cmentarz był terenem działań Armii Krajowej, znajdował się tutaj skład broni, tędy wiódł szlak transportów żywnościowych do getta. W tym czasie wiele zabytkowych pomników uległo zniszczeniu. Kościół pod wezwaniem św. Karola Boromeusza i katakumby zostały odbudowane w latach 1946-76.

„Katakumby dzieliły losy Warszawy – opowiadał Jarosław Zieliński – połowa została zburzona podczas bombardowania. Zostały odbudowane po wojnie, jednak zniszczeniu uległo wiele tablic. Gdy przechadzamy się podcieniem katakumb widzimy, że nie mają żadnych tablic inskrypcyjnych, tak więc tylko z kronik cmentarnych wiemy kto został tam pochowany”.

Wg Jarosława Zielińskiego podobnie ma się rzecz z kościołem Karola Boromeusza. Tam najwcześniejsze pochówki odbywały się wokół kaplicy cmentarnej i z tych czasów bardzo niewiele pozostało.

„I tu znowu – dodał Zieliński – mamy niesamowitą ciągłość, bo po jednej stronie kościoła, na ścianie, mamy czasy insurekcji kościuszkowskiej po drugiej pamiątkowe tablice katyńskie. A więc znowu kawał historii”.

Zdaniem historyka poza kościołem i katakumbami, trzecim ważnym miejscem na Cmentarzu Powązkowskim jest założona w 1925 r. Aleja Zasłużonych.

„Jednym z pierwszych tam pochowanych był Władysław Reymont, a do dzisiaj zostało tam pochowanych kilkaset osób +z najwyższej półki+” – przypomniał historyk.

W Alei Zasłużonych znajduje się m.in. symboliczny grób Stefana Starzyńskiego, przedwojennego prezydenta Warszawy, bohaterskiego obrońcy stolicy we wrześniu 1939 r. Symboliczne groby mają tu również przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego. Spoczywają tu również lotnicy Franciszek Żwirko i Stanisław Wigura, a także artyści, ludzie teatru i filmu, poeci m.in. Stefan Jaracz, Józef Węgrzyn, Jadwiga Smosarska, Kalina Jędrusik, Józef Elsner, Stanisław Moniuszko, Jan Kiepura, Leopold Staff, Bolesław Leśmian.

Zdaniem Jarosława Zielińskiego katakumby, kościół oraz Aleja Zasłużonych „wyznaczają ramy tej najbardziej cennej części cmentarza, naszego narodowego Campo Santo”. (PAP)


Zobacz także:

Dzień Wszystkich Świętych jest elementem chrystianizacji kultów pogańskich