Przejdź do treści

Niemcy: Mieszkanie Berlina oszukał algorytmy Google’a, ulice opustoszały w ciągu kilku minut

05/02/2020 07:35 - AKTUALIZACJA 05/02/2020 07:39

Dwie ulice Berlina opustoszały w ciągu kilku minut, po tym jak jeden z mieszkańców podczas spaceru zabawił się w oszukanie algorytmów Google’a. Kalifornijski gigant dał się nabrać, kierowcy musieli szukać objazdów. Kamery uwieczniły faceta z ręka w kieszeni i smartfonami w wózku idącego prawie zupełnie pustą ulicą. Czytaj dalej pod zdjęciem

Berlińczycy masowo wybrali objazdy, aby ominąć szerokim łukiem dwie ulice miasta, oznaczone przez Google Maps jako miejsca newraligiczne, ze względu na powstały na nich nieprawdopodobnie duży korek. Tymczasem na nagraniu, które bije rekordy popularności w internecie, możemy zobaczyć młodego mężczyznę, który idzie niemal zupełnie pustą jezdnią ciągnąc za sobą mały wózek. To właśnie z powodu tej czerwonej bryczki na kółkach jedna z najpopularniejszych aplikacji na świecie kompletnie zwariowała. Facet z wózkiem to Simon Weckert, mieszkający w Berlinie artysta, który wrzucając do pojemnika na kółkach 99 smartfonów z włączonym GPS-sem uczcił w nietypowy sposób 15. rocznicę istnienia Google Maps. Za pomocą prostego eksperymentu pokazał jak (zadziwiająco) łatwo można oszukać algorytmy światowego giganta technologicznego,  przekierowując choćby ruch w mieście.

Sygnały pochodzące w umieszczonych w wózku smartofonów zostały odczytane przez algorytmy aplikacji nawigacyjnej jako dowód na to, że na drodze utworzył się duży korek.  Google Maps obie ulice, którymi przeszedł artysta, oznaczył w ciągu kilku minut kolorem czerwonym i ciemnoczerwonym, informując kierowców o dużych utrudnieniach w ruchu i zachęcając ich do wybrania alternatywnej trasy przejazdu. Artysta nieprzypadkowo na miejsce swojego eksperymentu wybrał Tucholskystraße. To ulica, przy której znajduje się berlińska siedziba Google. Gdyby pracownicy wyjrzeli przez okno, przekonaliby się, że żaden zator na drodze nie istnieje.Zobacz nagranie z przebiegu eksperymentu:

Źródło: Spiegel.de, YouTube, PolskiObserwator.de