Przejdź do treści

Niemcy: Polska fryzjerka z Hamburga zmuszona zamknąć salon przez pandemię

28/04/2021 16:46 - AKTUALIZACJA 14/12/2023 10:21

Maria Saganowska mieszka w Niemczech już od 35 lat. 9 lat temu spełniła jedno ze swoich marzeń i otworzyła własny salon fryzjerski. Niestety trwająca już ponad rok pandemia zmusiła ją do podjęcia ciężkiej decyzji.

Pożegnanie z Hamburgiem

Saganowska przeniosła się z Polski do Hamburga 35 lat temu i wraz z rodziną budowała tu swoje życie. Fryzjerstwo to jej pasja, a otworzenie własnego salonu było spełnieniem marzeń. Niestety, wraz z pandemią nadeszły także problemy. Z czasem wyczerpały się oszczędności, pracownicy musieli zostać zwolnieni, a salon stracił stałych klientów. „W pewnym momencie musiałam poprosić córki o pieniądze. (…) To matki powinny móc wspierać swoje dzieci, a nie odwrotnie”- mówi Saganowska w rozmowie z portalem MOPO.

Krytycznym momentem było wprowadzenie obowiązkowych testów. Stali klienci obrażali się i obarczali Polkę winą za to, że nie mogą zostać obsłużeni bez okazania negatywnego wyniku: „Były dni, kiedy mogłam uczesać tylko jedną osobę, ponieważ wszyscy inni klienci przychodzili na wizytę bez wyniku testu. Musiałam ich odsyłać” – skarży się fryzjerka. Warto nadmienić, że w Hamburgu osoby zaszczepione także muszą okazać negatywny wynik testu przed wizytą w salonie fryzjerskim.

Kocham swój salon i swoją pracę. (…) Konieczność rezygnacji z salonu rozdziera mi teraz serce” – powiedziała dla MOPO. „Wrócę do Polski w połowie maja. Po 35 latach nie mam już żadnych perspektyw w Hamburgu” – dodała. Nie wyobraża sobie życia na zasiłku, dlatego zamierza otworzyć nowy salon już po powrocie do ojczyzny.

Fryzjerski kryzys w Hamburgu

Jak donosi Hamburger Abendblatt, wiele osób zdecydowało się zrezygnować z korzystania z usług fryzjerskich w Hamburgu. Klienci wybierają salony w Szlezwiku-Holsztynie, gdzie przed wizytą nie trzeba wykonywać obowiązkowych testów na koronawirusa.

Jeśli robienie testów będzie wciąż obowiązkowe w Hamburgu, ale nie w sąsiednich krajach związkowych, to w przyszłości będziemy mieli o 25 procent mniej fryzjerów” – mówi Obermeister Birger Kentzler, przewodniczący związku fryzjerskiego.

MOPO.de