Przejdź do treści

Niemcy: Zwolniono z aresztu 96-letnią sekretarkę obozu KL Stutthof

05/10/2021 15:28 - AKTUALIZACJA 06/10/2021 16:10

96-latka miała stanąć przed sądem 30 września, jednak przed rozpoczęciem procesu uciekła. Kilka godzin później została zatrzymana i osadzona w areszcie tymczasowym, w którym miała przebywać do dnia wznowienia procesu. Dzisiaj sąd orzekła inaczej. Kobieta wyszła na wolność.

Zwolniono sadzoną w areszcie 96-letnią sekretarkę obozu KL Stutthof

„Sąd zawiesił nakaz aresztowania i zwolnił oskarżoną pod warunkiem zastosowania środków zapobiegawczych” – powiedziała rzeczniczka sądu w Itzehoe Frederike Milhoffer, nie ujawniając powodu tej nieoczekiwanej decyzji.

Jak przekazał sąd, proces zostanie wznowiony 19 października. Tego dnia zostanie odczytany akt oskarżenia. Jak wynika z informacji tygodnika „Der Spiegel”, oskarżona ze względu na wiek i stan zdrowia wolałaby nie uczestniczyć w rozprawie osobiście i chce, aby w sądzie reprezentował ją jej obrońca.

Irmgard Furchner miała stanąć dzisiaj przed sądem dla nieletnich, bo w chwili popełnienia przestępstwa miała 18 lat. Sąd okręgowy w Itzehoe miał orzec w sprawie współudziału Niemki w zabójstwie w ponad 11 tysięcy przypadkach. Proces miał mieć wymiar symboliczny, gdyż miał rozpocząć się w przeddzień 75. rocznicy ogłoszenia w Norymberdze wyroków dla głównych nazistowskich zbrodniarzy.

Według Christopha Rueckela, prawnika reprezentującego ocalałych z Holokaustu, Furchner „załatwiała całą korespondencję” dla dowódcy obozu. „Wypisywała polecenia deportacji i egzekucji” pod jego dyktando i sama parafowała każdą wiadomość, powiedział Rueckel w rozmowie z NDR.

>> Policja aresztuje zbiegłą dziś rano byłą sekretarkę KL Stutthof. Kobieta miała stanąć przed sądem

96-latka, która w czasie drugiej wojny światowej była sekretarką komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof utrzymuje, że nie wiedziała nic o popełnianych tam zbrodniach.

30 września około godziny 7.30 kobieta tuż przed rozpoczęciem procesu uciekła. Kilka godzin później została osadzona w areszcie. Potem okazało się, że już 8 września napisała do sądu list, w którym stwierdziła, że ​​nie pojawi się na rozprawie, prosząc o sądzenie zaocznie – co nie jest dozwolone przez niemieckie prawo.

„Ze względu na mój wiek i ograniczenia fizyczne nie będę stawić się na terminy rozpraw i poprosić obrońcę o reprezentowanie mnie” napisała i dodała. „Chciałbym oszczędzić sobie tych kłopotów i nie robić z siebie kpiny z ludzkości”.

Wydawało się jednak, że nikt nie wierzył w jej słowa.

Thomas Walther, zastępca prokuratora w ww. procesie, oskarżył sąd o niedopełnienie obowiązku zapewnienia postawienia oskarżonej przed sądem. W rozmowie z Tagesspiegel  o liście Furcher powiedział: „Sąd w żaden sposób nie zareagował. Po prostu czekał”.