Przejdź do treści

Saksonia: Pracownicy transgraniczni oraz przedsiębiorcy przeciwni nowym obostrzeniom

08/01/2021 17:42 - AKTUALIZACJA 04/02/2021 13:02

Dwa testy na tydzień będą musieli wykonywać od 11 stycznia pracownicy transgraniczni zatrudnieni w Saksonii. Wzrasta niezadowolenie pracowników transgranicznych i zatrudniających ich firm.

Dwa testy tygodniowo to koszt miesięczny od 240 do nawet 450 euro – tyle będą musieli wydać pracownicy transgraniczni zatrudnieni w firmach w Saksonii. Coraz więcej pracowników z Polski i Czech oraz pracodawców nie zgadza się z nowymi obostrzeniami, które zaczną obowiązywać już w poniedziałek, 11 stycznia. Więcej na temat nowych obostrzeń można przeczytać TUTAJ.

2 testy tygodniowo na koszt pracowników

Nowe obostrzenia dotyczyć będą co najmniej 20 tysięcy ludzi. Heiko Hebenstreit z drezdeńskiego oddziału IHK poinformował DW, że w połowie 2020 roku do pracy w Saksonii dojeżdżało prawie 10,5 tysiąca Polaków i nieco ponad 9 tysięcy Czechów. Ta statystyka obejmuje jednak jedynie obcokrajowców płacących ubezpieczenie socjalne w Niemczech i nie uwzględnia świadczących tam pracę polskich czy czeskich przedsiębiorców.

Niemiecka centrala związkowa DGB określiła saksońskie rozporządzenie jako nielegalne i wspólnie z niemiecką izbą gospodarczą IHK usiłuje przekonać rząd landowy do zmiany stanowiska.

Wprawdzie rząd w Dreźnie nie domaga się od dojeżdżających drogich testów PCR, lecz akceptuje również znacznie tańsze testy antygenowe, ale ich wykonanie według gazety „Sächsische Zeitung“ kosztuje od 30 do 50 euro. W ciągu miesiąca trzeba ich zrobić osiem lub dziewięć, czyli wydać od 240 do nawet 450 euro.

Niezadowolenie wśród pracodawców

Z nowych wymogów niezadowoleni są także pracodawcy. Alexander Jakschik, z produkującej filtry do powietrza firmy ULT AG w Loebau uważa, że będzie to dla pracowników ogromnym wysiłkiem. Ewentualna utrata zatrudnionych byłaby dla zakładu „prawdziwa katastrofą” – mówi.

Na wszelki wypadek ULT AG już zarezerwowało szybkie testy na koronawirusa. Jeśli regulacja wejdzie w życie, obejmie kilkunastu pracowników, którzy byliby zmuszeni dwa razy w tygodniu przechodzić nieprzyjemny test. „Bardzo się martwimy, że natychmiast wezmą chorobowe lub rzucą pracę – mówi Jakschik. – W końcu w Polsce też są teraz dobre miejsca pracy. W każdym razie polscy koledzy są bardzo niepewni”.

W fabrykach Birkenstock w Goerlitz i Bernstadt pracuje 1500 polskich pracowników, z których większość dojeżdża do pracy przez granicę. Aby przetestować wszystkich, firma potrzebowałaby w swoich fabrykach 14 osób, które musiałyby codziennie badać pracowników – wylicza kierownictwo firmy w oświadczeniu. Sam personel medyczny nie jest dostępny, nie ma też odpowiednich pomieszczeń. Zakłady podkreślają, że ściśle przestrzegają zasad higieny, tak że w ciągu ostatnich 10 miesięcy wśród 2500 pracowników nie wykryto ani jednego przypadku koronawirusa. Jeśli rozporządzenie o obowiązkowym testowaniu zostanie wdrożone w obecnym kształcie, należy spodziewać się poważnych problemów w produkcji – ostrzegła firma.

Maximilian Deharde, szef przetwórni owoców Lausitzer Früchteverarbeitung GmbH w Sohland nad Sprewą, wyliczył w rozmowie z „Sächsische Zeitung“, że to by go kosztowało 4000 euro miesięcznie na dziesięciu pracowników z Polski. „Musimy znaleźć jakąś wspólną drogę”, powiedział gazecie.

Pracownicy transgraniczni nie zostaną sami

Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski już od kilku dni stara się przekonać władze Saksonii do zmiany stanowiska i prosił również warszawskie ministerstwo spraw zagranicznych o interwencję w tej sprawie. – Rozmawiałem o tym z premierem Saksonii Michaelem Kretschmerem (CDU). Jednak trudno mi było wymagać od niego, by nie wprowadzał tych obostrzeń. Mogłem jedynie powiedzieć, że mnie się one nie podobają – mówi w rozmowie z DW.

źródło: DW.com/pl, PAP