
Pojazdy elektryczne mają być środkiem transportu przyszłości. Problem: od czasu zniesienia premii za zakup e-samochodu pod koniec 2023 roku słabo się sprzedają. Jednak aby osiągnąć ambitny cel 15 milionów elektryków na drogach do 2030 roku, niemiecki rząd ma nowy plan, którego celem jest przywrócenie promocji tych aut. Niestety… kosztem kierowców silników spalinowych. Propozycje zmian wywołują kontrowersje, ponieważ mogą znacząco zwiększyć koszty utrzymania pojazdów. Kierowców diesli czeka szok cenowy.

Kierowców diesli czeka szok cenowy
Nowa propozycja zakłada, że środki na wsparcie zakupu aut elektrycznych mają pochodzić z podwyższonej akcyzy na olej napędowy. Obecnie w Niemczech na diesla nałożona jest niższa stawka podatkowa niż na benzynę, co przekłada się na niższe ceny na stacjach paliw. Akcyza na benzynę wynosi 65,45 centa za litr, podczas gdy na olej napędowy – tylko 47,04 centa za litr. Ten tzw. „przywilej Diesla” ma zostać zlikwidowany, a stawka podatku dla oleju napędowego miałaby stopniowo wzrastać, aż do poziomu opodatkowania benzyny.
Przeczytaj także: Koniec z erą elektryków. Niemcy wracają do samochodów spalinowych
Według planu, podwyżki będą rozłożone na kilka lat, co pozwoli na sfinansowanie nowej fali dopłat do zakupu samochodów elektrycznych. Takie rozwiązanie popiera również Federalna Agencja Ochrony Środowiska, która wcześniej proponowała, aby podatek od pojazdów był ściślej powiązany z emisją CO₂, co pomogłoby wygenerować dodatkowe fundusze na promowanie elektromobilności.
Cel: zwiększenie sprzedaży samochodów elektrycznych
Jednym z głównych argumentów za przywróceniem dopłat do samochodów elektrycznych jest chęć utrzymania konkurencyjności niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego na arenie międzynarodowej. Po zakończeniu programu subwencji na koniec 2023 roku sprzedaż samochodów elektrycznych w Niemczech wyraźnie spadła. Aby osiągnąć cel 15 milionów elektryków na drogach do 2030 roku, konieczna jest „szczególna mobilizacja”, jak podkreślają władze Dolnej Saksonii i kraju Saary. Plan ten ma również wsparcie ze strony Hesji.
Premier Dolnej Saksonii, Stephan Weil, zaznacza, że kluczowe jest przekonanie prywatnych nabywców do zakupu pojazdów elektrycznych. Dla SPD-owskiego polityka jest to również kwestia strategiczna, zwłaszcza że Volkswagen, mający swoją siedzibę w Wolfsburgu oraz liczne fabryki w innych miastach Dolnej Saksonii, boryka się z problemami związanymi z niską sprzedażą aut elektrycznych.
Przeczytaj: Kolejny niemiecki gigant motoryzacyjny walczy o przetrwanie, w grę wchodzi zamykanie fabryk
Wyższy podatek drogowy na diesla
W planach tych nie uwzględniono jednak, że kierowcy samochodów z silnikiem Diesla już teraz płacą wyższe podatki drogowe niż właściciele pojazdów na benzynę. Obecnie podatek dla samochodów z silnikiem Diesla wynosi 9,50 euro za każde rozpoczęte 100 centymetrów sześciennych pojemności silnika, podczas gdy dla aut na benzynę stawka wynosi jedynie 2 euro. Dodatkowo obowiązuje komponent podatkowy oparty na emisji CO₂, który zaczyna się od 2 euro za gram powyżej 95 gramów na kilometr, a sięga nawet 4 euro za gram powyżej 195 gramów na kilometr. Pomimo tych obciążeń, propozycja zdobyła poparcie m.in. rządu Hesji. Teraz dokumentem zajmie się rząd federalny, a jego przyszłość jest jeszcze niepewna.