
WhatsApp pozostaje w Niemczech (i nie tylko) najpopularniejszym komunikatorem, jednak ostatnie zmiany w funkcjach prywatności budzą wśród użytkowników mieszane uczucia. Po wcześniejszym zablokowaniu pobierania zdjęć profilowych oraz tzw. „widocznych tylko raz” zdjęć i filmów twórcy aplikacji szykują kolejny krok: ograniczenie, a docelowo całkowity zakaz robienia zrzutów ekranu (screenshotów) w zakładce Status.

Koniec screenshotów w popularnym komunikatorze
Serwis Android Authority donosi, że w najnowszych wersjach beta komunikatora wykrywane jest wykonanie zrzutu ekranu w trakcie oglądania czyjegoś Statusu. Użytkownik otrzymuje wówczas ostrzeżenie, iż ta czynność została zarejestrowana, choć na razie samo zdjęcie ekranu nadal powstaje. Analitycy spodziewają się jednak, że – podobnie jak w Snapchacie – WhatsApp w kolejnych aktualizacjach całkowicie uniemożliwi zapis ekranu dla treści o ograniczonej widoczności, podaje Android Authority.
Przeczytaj także:
Plus dla prywatności, minus dla komfortu
Facebook‑Meta tłumaczy te ograniczenia chęcią zwiększenia bezpieczeństwa danych. Mniej opcji kopiowania treści oznacza mniejsze ryzyko nieautoryzowanego obiegu zdjęć i filmów. W praktyce jednak użytkownicy stracą wygodne narzędzie archiwizacji – choćby zapisywanie cennych informacji udostępnionych w Statusie znajomych. Warto też pamiętać, że żadna cyfrowa blokada nie powstrzyma kogoś przed sfotografowaniem ekranu… drugim telefonem.
WhatsApp i jego burzliwe innowacje
- „No Ads! No Games! No Gimmicks!” – takie motto widniało w 2009 r. w biurze założycieli. Reklamy miały nigdy nie trafić do aplikacji.
- Szokujące niebieskie ptaszki. Wprowadzenie „podwójnego, niebieskiego haczyka” w 2014 r. wywołało internetowy bunt użytkowników, którzy poczuli się inwigilowani.
- Śmierć SMS‑ów? Już w 2016 r. na WhatsApp wysyłano ponad 60 mld wiadomości dziennie – więcej niż kiedykolwiek przez SMS w czasach ich świetności.
Co dalej?
Jeśli testy wypalą, blokada screenshotów w Statusie może zostać wdrożona globalnie, podobnie jak wcześniejsze ograniczenia w pobieraniu mediów. Z jednej strony to kolejny krok w stronę prywatności, z drugiej – narzędzie, które utrudni codzienne korzystanie z aplikacji. Warto śledzić oficjalne komunikaty WhatsApp, bo tempo wprowadzania zmian – jak pokazuje historia z niebieskimi haczykami – potrafi zaskoczyć nawet najbardziej lojalnych użytkowników.