Przejdź do treści

W restauracjach wkrótce zamówimy tylko po angielsku? „Nie można od nich wymagać znajomości języka”

27/11/2023 13:00
Kryzys niemieckiej branży gastronomicznej

 Z pewnością nie są to najlepsze czasy dla restauratorów. Zniesienie obniżonego podatku VAT w branży gastronomicznej od 1 stycznia 2024 r. mocno uderzy w sektor. Niektórzy twierdzą nawet, że nie dadzą rady dłużej się utrzymać. Nie jest to jednak jedyny problem. Niedobór wykwalifikowanej siły roboczej już rzucił przedsiębiorców na kolana. Według obecnego bilansu rynku szkoleniowego Federalnej Agencji Pracy, w branży gastronomicznej brakuje przede wszystkim stażystów i praktykantów. Niektórzy restauratorzy decydują się na ustępstwa i przyjmują osoby nie znające języka niemieckiego.
Czytaj także: Tysiące niemieckich firm na skraju bankructwa. „Rząd popełnia fatalny błąd”

Kryzys niemieckiej branży gastronomicznej

Rynek szkoleniowy wyschnął” – zauważa Enzo Weber, szef działu badań w Instytucie Badań nad Zatrudnieniem w Norymberdze, cytowany przez Merkur.de. Dwie przyczyny tego stanu rzeczy to niski wskaźnik urodzeń i ogólny spadek zainteresowania szkoleniami zawodowymi. W rezultacie istnieje tylko stosunkowo niewielka liczba potencjalnych stażystów.

Oznacza to, że w przeciwieństwie do sytuacji sprzed kilku lat, firmy muszą teraz konkurować o stażystów. Enzo Weber nazywa to „rywalizacją o stażystów”. Nie jest to bynajmniej czynnik negatywny: „Oznacza to, że firmy muszą stać się atrakcyjne„. Pod tym względem branża gastronomiczna często przegrywa z innymi sektorami. „Zawody związane z gastronomią mają wiele atrakcyjnych aspektów” – mówi badacz rynku pracy – „ale także stosunkowo niskie płace i długie godziny pracy, które nie wszystkim przypadają do gustu„.

„Nie można od nich wymagać, by mówili po niemiecku”

Według Enzo Webera ponad jedna szósta osób w wieku od 20 do 34 lat nie miała w zeszłym roku wykształcenia ani kwalifikacji. W klasach szkół zawodowych do 30 procent stanowią obecnie absolwenci szkół średnich. „Jak ktoś ze świadectwem ukończenia szkoły średniej ma znaleźć tam pracę?” – pyta retorycznie Weber. Jednym z podejść może być „początkowe oferowanie ukierunkowanych, niskoprogowych programów, a następnie wspieranie stażystów podczas ich szkolenia i pracy”. Innymi słowy, firmy powinny początkowo obniżyć swoje oczekiwania.

Jakob Portenlänger podkreśla to podejście. Od dwóch lat jest szefem restauracji i hotelu „Alter Wirt” w Grünwald, który przejął po swoim ojcu: Nie mogę już wymagać, aby stażysta od razu mówił dobrze po niemiecku„. Portenlänger rekrutuje część swoich młodszych pracowników z zagranicy. Wymaga to wiele wysiłku, ponieważ czasami musi organizować zakwaterowanie, kursy językowe i kontaktować się z władzami.

Ale to nie wszystko. „Wiele osób w branży utrudnia sobie życie” – mówi, odnosząc się do godzin pracy. „Praca od 70 do 80 godzin tygodniowo nie jest już normą i wcale nie musi tak być„. Ta reputacja wciąż przylega do branży gastronomicznej. Podobnie jak to, że stażyści są wykorzystywani jako tania siła robocza. Młody szef podkreśla, że szybko przekazuje odpowiedzialność, zwłaszcza w zakresie obsługi. Klasyczny wizerunek lokalnych pracowników obsługi, którzy przez lata pracują w lokalnym pubie, należy zatem do przeszłości. Źródło: Merkur.de, PolskiObserwator.de