Przejdź do treści

Niemcy ostrzegają przed tym, co dzieje się w Polsce. Boją się, że będzie jak u nas

22/05/2025 10:36 - AKTUALIZACJA 22/05/2025 10:40
Niemcy zaostrzają kontrole graniczne od środy

Polska przestrogą dla Niemiec. W Niemczech rośnie presja na zaostrzanie kontroli granicznych. Choć politycy podkreślają ich konieczność, policjanci ostrzegają przed poważnymi skutkami ubocznymi. Jochen Kopelke, szef niemieckiego związku zawodowego policji, wskazuje Polskę jako przykład kraju, gdzie nadmierna koncentracja sił na granicy doprowadziła do dramatycznych braków bezpieczeństwa wewnętrznego. (Dalsza część artykułu poniżej)

Polska przestrogą dla Niemiec

Jochen Kopelke, przewodniczący Związku Zawodowego Policji (GdP), nie owija w bawełnę: zaostrzone kontrole graniczne mogą przynieść odwrotny skutek. Jako przykład podaje Polskę, gdzie „policjanci masowo oddelegowywani są na wschodnią granicę z Białorusią. Tam przez wiele miesięcy trwają działania o charakterze niemal militarnym – kontrole, patrole, reagowanie na napięcia migracyjne”. Przeczytaj także: Granice Niemiec pod presją. Policja: „Zostało nam tylko kilka tygodni”

Zdaniem Kopelke odbywa się to kosztem codziennego bezpieczeństwa obywateli. „W Polsce przeniesiono na granicę ludzi z drogówki, kryminalnych i innych jednostek. W efekcie w miastach policji po prostu brakuje. Przestępczość rośnie, a mieszkańcy zostają bez wsparcia” – mówi Kopelke. „Dla Niemiec, które właśnie wdrażają podobny model, to powinna być lampka ostrzegawcza”.

„Zwiększenie liczby funkcjonariuszy na granicy nie jest neutralne. To oznacza mniej patroli na dworcach, w dzielnicach zagrożonych przestępczością czy w ruchu drogowym. Paradoskalnie może to prowadzić do większego poczucia niepokoju obywateli w głębi kraju” – ostrzega Kopelke.

W jego oczach przykład Polski pokazuje, co dzieje się, gdy funkcjonariusze „okopują się” na granicach, a wewnętrzne struktury słabną.

Ataki na policjantów i brak systemowego wsparcia

Szef GdP wspomina też o rosnącej agresji wobec funkcjonariuszy. Ostatnie brutalne ataki, w tym dźgnięcia nożem, pokazują, że służba staje się coraz bardziej niebezpieczna. „W takich chwilach myślę przede wszystkim o tym, by koledzy mieli pełne wsparcie – medyczne, psychologiczne, rodzinne. To nie może być marginalizowane” – mówi.