„Zobaczył ją na peronie i pomyślał sobie, że popchnie ją pod pociąg” – oświadczył prokurator. 34-letnia kobieta nie żyje.
Do tragicznego zdarzenia doszło 20 lipca na stacji kolejowej Voerde, około 26 kilometrów od Duisburga. 28-letni mężczyzna pchnął 34-letnią mieszkankę Voerde pod nadjeżdżający pociąg.
Sprawca i jego ofiara nie znali się. Po przeglądzie nagrań z monitoringu policja stwierdziła, że między nimi nie doszło do żadnej sprzeczki.
Do czasu przybycia na miejsce tragicznego zdarzenia, 28-latek został zatrzymany przez świadków.
„Zobaczył ją na peronie i pomyślał sobie, że popchnie ją pod pociąg” – oświadczył prokurator Michael Mertens. Jego zdaniem, tej tragedii nie można było zapobiec. „Trzeba by było pozamykać perony, aż do wjazdu pociągu na stację i pełnego zatrzymania. To nierealne” – oświadczył.
Według doniesień mediów niemieckich, mężczyzna to urodzony w Niemczech Serb znany miejscowej policji za kradzieże, pobicia. Okazuje się, że pochodzi z Hamminkeln i mieszka w dzielnicy Wesel, gdzie mieszka terroryzował sąsiadów.
34-letnia kobieta osierociła 13-letnią córkę.
Podobne przypadki w całych Niemczech miały już miejsce kilkakrotnie. We wrześniu 2018 roku na stacji w Kolonii, 18-latek zepchnął z peronu 43-letniego mężczyznę, któremu na szczęście nic się nie stało.
Dwa lata wcześniej w Berlinie, 20-letnia kobieta zmarła po tym, jak została pchnięta pod nadjeżdżający pociąg przez nieznajomego mężczyznę.
Także w Berlinie, w marcu 2019, 34-latek został zepchnięty na tory. W wyniku upadku złamał sobie kręgi szyjne. Sprawca zanim uciekł, wciągnął jeszcze ofiarę z powrotem na peron.
źródło: TheLocal.de