
Niemiecki przemysł na krawędzi. Niemieccy eksperci ostrzegają przed poważnym kryzysem w niemieckim przemyśle. „Dostawy mogą załamać się w ciągu kilku tygodni” – mówi wprost Matthias Rüth, dyrektor zarządzający firmy Tradium, jednego z największych niemieckich dostawców metali specjalnych. Problem dotyczy metali ziem rzadkich, które są niezbędne w produkcji nowoczesnych technologii – od laserów i baterii po silniki elektryczne i drony.
Rüth, cytowany przez N-TV podkreśla, że Niemcy – podobnie jak reszta świata – są niemal całkowicie uzależnione od Chin, które kontrolują ponad 95% światowego rynku tych surowców. „Pekin pokazuje, kto trzyma wszystkie karty w ręku”.

Chiny wprowadzają kontrolę eksportu. Niemiecki przemysł na krawędzi.
W artykule opublikowanym na portalu n-tv.de czytamy, że Chiny po raz pierwszy w historii wprowadziły konieczność uzyskania zezwoleń eksportowych dla siedmiu tzw. ciężkich pierwiastków ziem rzadkich. Wcześniej podobne ograniczenia dotyczyły już germanu i galu – surowców używanych m.in. w produkcji chipów.
„Obecnie mamy ponad 300 ton materiału w magazynie we Frankfurcie, ale część surowców utknęła na chińskiej granicy” – podaje Matthias Rüth. „Nie wiemy, jak długo potrwa ten impas ani jakie będą przyszłe ceny” – dodaje.
Strategiczne rezerwy? Tylko na papierze
Zaniepokojenie rośnie, bo – jak zauważa n-tv.de – wiele niemieckich firm nie posiada rezerw magazynowych, ponieważ działa w systemie just-in-time, czyli zamawia surowce na krótko przed produkcją. „Jeśli dojdzie do całkowitego zatrzymania eksportu, dostawy w Niemczech mogą załamać się w ciągu kilku tygodni” – ostrzega ekspert. Przeczytaj także: Niemcy ostrzegają turystów przed nowym zakazem w Polsce. „Możecie się nie wypłacić” Dalsza część artykułu poniżej
Co więcej, mimo wcześniejszych sygnałów ostrzegawczych, rząd niemiecki nie stworzył strategicznych rezerw metali krytycznych, tak jak ma to miejsce w przypadku ropy naftowej. „Od lat mówi się o konieczności ich gromadzenia, ale do dziś nie zostały podjęte żadne konkretne działania” – zauważa Rüth.
Kluczowe znaczenie dla przemysłu
Metale ziem rzadkich są kluczowe dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, elektronicznego, energetycznego i zbrojeniowego. „Jeśli w fabryce Volkswagena zabraknie materiału na tapicerkę, linia produkcyjna staje. A co dopiero, gdy zabraknie pierwiastków potrzebnych do produkcji magnesów czy turbin” – czytamy w analizie.
Według n-tv.de, sytuacja może stać się szczególnie trudna dla producentów elektromotorów, robotów przemysłowych i systemów wojskowych. Również inwestorzy indywidualni, którzy lokują kapitał w tych surowcach, zaczynają odczuwać niepewność.
Alternatywa? Na razie daleka
Czy Niemcy mogą uniezależnić się od Chin? Próby takie były podejmowane – m.in. w Storkwitz w Saksonii, gdzie odkryto jedyne złoże metali ziem rzadkich w Europie. Jednak jak podaje n-tv.de, projekt został zarzucony z powodu zbyt niskiej zawartości surowców i nieopłacalności wydobycia.
Nawet niedawno odkryte złoża w Skandynawii napotykają na przeszkody związane z ochroną środowiska i długimi procedurami wydawania zezwoleń. „Zbudowanie zakładów przetwórczych w Niemczech jest teoretycznie możliwe, ale nie wydarzy się z dnia na dzień” – komentuje portal.
„Śpimy z otwartymi oczami”

Eksperci alarmują, że Niemcy mogą paść ofiarą globalnego konfliktu gospodarczego. „To może być początek prawdziwej wojny handlowej między Pekinem a Zachodem” – pisze n-tv.de.
„Wszyscy zadają sobie teraz to samo pytanie: czy to tylko chwilowy zastój, czy początek czegoś większego?” – mówi Rüth. „Jeszcze nie ma paniki, ale atmosfera jest napięta. Kto dziś potrzebuje metali ziem rzadkich do produkcji, ten raczej nie śpi spokojnie”.
Niemiecki portal kończy swój materiał pytaniem, które stawia sobie coraz więcej przedstawicieli przemysłu: czy Europa naprawdę może bez końca liczyć na chińskie dostawy, nie mając żadnego planu B?