Przejdź do treści

„Warto się wysilać” – rozmowa z profesor Annick De Houwer z Uniwersytetu w Erfurcie

27/11/2018 13:13 - AKTUALIZACJA 31/05/2022 13:22

Im lepiej dzieci dwujęzyczne mówią w obydwu językach, tym szczęśliwsi są wszyscy dookoła – mówi profesor Annick De Houwer, językoznawczyni z Uniwersytetu w Erfurcie (Niemcy).

Annick De Houwer. Źródło zdjęcia: Serwis DobraPolskaSzkoła.com

DobraPolskaSzkoła.com: W jednej ze swoich ostatnich prac piszesz o harmonijnym rozwoju dwujęzycznych i dobrostanie dzieci dwujęzycznych. Co oznaczają te terminy: rozwój harmonijny i dobrostan?

ADH: Zacznę może od dobrostanu, ponieważ to on stanowi trzon moich badań. Mówiąc „dobrostan” nie mam na myśli sytuacji ekonomicznej, na przykład dostępu do wystarczającej ilości pożywienia. Interesuje mnie dobrostan społeczno-emocjonalny, czyli – potocznie mówiąc – poczucie szczęścia. Mnie szczególnie interesuje dobrostan dzieci, które dorastają w dwujęzycznym środowisku. Dobrostan wiąże się z naszym ogólnym nastawieniem emocjonalnym do świata To poczucie szczęścia, o którym mówię, wcale nie oznacza nieustającego stanu euforii. To, co uznajemy za „szczęście” zależy zresztą od wielu czynników – chociażby od nas i od kultury, w której żyjemy. Dlatego wolę posługiwać się terminem „dobrostan” niż „szczęście”.

DPS: Czy dzieci dwujęzyczne mają większy problem z osiągnięciem dobrostanu niż jednojęzyczne?

ADH: Wiele dzieci wielojęzycznych boryka się z różnymi problemami właśnie ze względu na swoją dwujęzyczność. Jednak w badaniach wolę skupiać się na pozytywach niż na negatywach. Zamiast analizować problemy, wolę szukać czynników pozwalających osobom dwujęzycznym stać się szczęśliwszymi. Nazywam to „harmonijnym rozwojem dwujęzycznym”. Oczywiście to, że wyróżniam rozwój „harmonijny” oznacza, że musi też istnieć – w kontraście do niego – rozwój nieharmonijny. Myśląc o harmonii, mam przed oczami rodzinę zadowoloną z dwujęzyczności swoich dzieci i zastanawiam się, jakie czynniki są za to odpowiedzialne.

Czytaj także: ‘Mózg jest bardzo mądry’ – rozmowa z Vioricą Marian o myśleniu w kilku językach.

DPS: A co to za czynniki?

ADH: Jedną z najważniejszych kwestii jest to, czy dzieci dwujęzyczne faktycznie mówią w obydwu językach. Brzmi to zaskakująco? Moje badania pokazały, że około jedna czwarta z nich jest w stanie mówić tylko w jednym. Badania te prowadziłam w Europie, ale inny zespół pracujący w USA doszedł do podobnego wniosku. Jeszcze inny – z Australii – pokazał, że 25 proc. tamtejszych dzieci, które wychowują się dwujęzycznie i mają kontakt z językami aborygeńskimi, posługuje się tylko angielskim!

DPS: Dlaczego jest to sytuacja niepożądana?

ADH: Zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców wzajemna komunikacja jest kluczowa dla potrzymania więzi. Wszyscy rodzice chcieliby, żeby ich dzieci mogły się porozumieć z nimi w ich języku! I w dodatku mają do tego pełne prawo! Postanowiłam sprawdzić, jakie emocje towarzyszą europejskim rodzicom, których dzieci nie mówią ich językami. Nie mają oni poczucia bliskości ze swoimi dziećmi. Mówią do nich w jednym języku, na przykład po polsku, a dziecko odpowiada w innym – dajmy na to – po angielsku. Oczywiście, można się w ten sposób skutecznie komunikować, jeśli tylko się obie strony się rozumieją wzajemnie. Jednak rodzice generalnie źle się z tym czują. Jeśli się ten stan się przedłuża, rodzice coraz rzadziej… Czytaj dalej w Serwisie

Źródło: Serwis Wszystko o dwujęzyczności – www.dobrapolskaszkoła.com