Przejdź do treści

Niemieckie śmieci nadal zalewają Polskę

04/08/2021 19:23 - AKTUALIZACJA 14/12/2023 23:23

Niemcy wywożą nadal śmieci do Polski. Chodzi o tysiące ton niebezpiecznych odpadów. Od 2015 r. nic się nie zmieniło; niemieckie odpady, w tym gips, plastik i szkło, nadal trafiają do naszego kraju

Polska ostro skrytykowała Niemcy za nielegalne składowanie niebezpiecznych odpadów przez niemieckie firmy na terenie Polski. Nasz kraj domaga się od Niemiec odbioru nielegalnie składowanych w naszym kraju śmieci, ale Niemcy nic z tym nie robią. 

O sprawie, która ciągnie się od lat, napisał 30 lipca niemiecki portal RND. W czterostronicowym liście do federalnej minister środowiska Svenji Schulze (SPD), wiceminister środowiska Jacek Ozdoba, powołując się na rozporządzenie 1013/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady UE, regulujące wywóz śmieci, krytykuje, że nie ma powodów do odmowy zwrotu. 

Już w 2015 r. polskie władze stwierdziły nielegalną utylizację 45 000 ton żużlu cynkowego. Produkt odpadowy pochodził z firmy Befesa Zinc Freiberg GmbH w Saksonii i został przesłany przez Towarzystwo Projektów Mineralnych ds. Planowania i Budownictwa GmbH w Chemnitz. Po serii korespondencji Urząd Krajowy Saksonii zgodził się na odbiór odpadów na koszt producenta.

W październiku 2020 r. sekretarz stanu ds. środowiska Florian Pronold poinformował stronę polską, że skoro Niemcy to państwo federacyjne, to problem powinny rozwiązać kraje związkowe. Te jednak też nie reagują.

Od 2015 r. nic się nie zmieniło; niemieckie odpady, w tym gips, plastik i szkło, nadal trafiają do Polski, a Niemcy – pionier UE w dziedzinie segregacji odpadów – jak dotąd nie podjęły żadnych starań, by to zmienić – dodaje portal RND.

Wiceminister Jacek Ozdoba przyznaje, że w sprawę zamieszane są także polskie firmy. Podkreśla jednak, że „odpady zostały wytworzone w Niemczech” i to głównie Niemcy są odpowiedzialne za ich wywóz i składowanie na terenie Polski.

W sprawie ostatniego listu z Ozdoba z 26 lipca Federalne Ministerstwo Środowiska poinformowało, że list tam jeszcze nie dotarł.

źródło: www.rnd.de