
Scholz „kanclerzem upadku”? Sondaże przewidują historyczną klęskę partii koalicyjnych w nadchodzących wyborach na wschodzie kraju. Dla Olafa Scholza jest to równoznaczne z referendum w sprawie jego kanclerstwa. Wynik może być druzgocący – Scholz jest obecnie uważany za „kanclerza upadku”. (Dalsza część artykułu poniżej)

Scholz „kanclerzem upadku”?
8,6 miliona ludzi mieszka w Saksonii, Turyngii i Brandenburgii – i wszędzie, w kraju i za granicą, wybory są również postrzegane jako powszechny osąd rządu koalicyjnego w Berlinie. Według danych sondażowni, SPD, Zieloni i FDP stoją nie tylko w obliczu wyborów referendalnych. Szykuje się historyczna klęska. Zarówno w Saksonii, jak i w Turyngii, wszystkie trzy partie „sygnalizacji świetlnej” chwieją się na granicy pięciu procent. Nie tylko prawicowi i lewicowi populiści grożą niebezpieczną inwazją. Może być nawet tak źle, że rządzące partie „sygnalizacji świetlnej” zostaną wyrzucone z parlamentu. Przeczytaj także: Olaf Scholz zapowiedział utrzymanie kontroli na granicach z Niemcami
Nastroje przeciwko Scholzowi i SPD gotują się na wschodzie kraju
Gdyby coś takiego przydarzyło się partii kanclerza w kluczowym kraju związkowym republiki, takim jak Saksonia, to nie tylko poważnie odczułby to kanclerz, ale Niemcy nagle stałyby się inną republiką. Na wschodzie panuje powszechny sprzeciw wobec Olafa Scholza i jego SPD. Gniew wśród wschodnich Niemców jest podsycany nie tylko przez ciągłe porażki w kwestii migracji, destrukcyjną politykę przemysłową i gospodarczą oraz manewrowanie w kryzysie ukraińskim. W Chemnitz czy Eisenach wystarczy wyszeptać słowa takie jak „zakaz silników spalinowych”, „prawo grzewcze”, „kultura powitalna”, „zasiłek obywatelski” czy „równość płci”, by poczuć burzę oburzenia.
Ale nieufność wobec kanclerza sięga jeszcze głębiej. Olaf Scholz jest postrzegany przez dużą część społeczeństwa jako kanclerz w upadku – podaje FOCUS. Na wschodzie poczucie upadku jest bardziej wyrafinowane niż gdzie indziej ze względu na doświadczenia z NRD.
Nieufność wobec kanclerza jest jeszcze głębsza
W ważnym „Światowym Rankingu Konkurencyjności” Niemcy spadły z 6. na 24. miejsce w ciągu dziesięciu lat. Jeśli chodzi o wydajność rządu, Niemcy spadły nawet na 32. miejsce według danych szwajcarskich naukowców. W poprzednim roku Niemcy nadal zajmowały 27. miejsce. W dawnej ulubionej dyscyplinie Niemiec, infrastrukturze, Niemcy spadły z 14. na 20. miejsce. W rankingu cyfryzacji Statista Research Niemcy również systematycznie spadają w dół rankingu i obecnie zajmują 23. miejsce. Sąsiedzi tacy jak Holandia, Dania i Szwajcaria są daleko przed Niemcami.
Spadek jest również brutalnie widoczny na rachunku kapitałowym. Odpływ kapitału netto osiągnął dramatycznie wysoki poziom po raz trzeci z rzędu w 2023 roku. Wynika to z badania opublikowanego przez Koloński Instytut Badań Ekonomicznych (IW).
W ubiegłym roku odpływy netto wyniosły 94 mld euro. W 2021 r. z Niemiec odpłynęło netto 100 mld euro, po czym (2022 r.) liczba ta wyniosła aż 125 mld euro. Autor badania Christian Rusche postrzega te liczby jako „symptomy deindustrializacji” w Niemczech. W rzeczywistości Niemcy odnotowały najwyższy odpływ ze wszystkich krajów OECD w erze Scholza.
„W 2024 r. Niemcy prawdopodobnie pozostaną jeszcze bardziej w tyle”, ostrzega Siegfried Russwurm, prezes Federacji Niemieckiego Przemysłu (BDI). „Spodziewamy się, że produkcja przemysłowa spadnie o 1,5 procent w porównaniu z rokiem poprzednim”.
W „epoce Scholza” szczególnie ucierpiał ważny przemysł motoryzacyjny. W latach 2014–2017 produkcja przemysłowa samochodów osobowych wyniosła ponad 5,6 mln pojazdów rocznie. Teraz Niemcy walczą o osiągnięcie czterech milionów. W ciągu zaledwie kilku lat Niemcy utraciły wielkość produkcji wynoszącą 1,5 miliona samochodów.
Wraz z Scholzem Niemcom grozi ogromny spadek dobrobytu
Liczba wniosków patentowych i wynalazków również wskazuje na spadek w Niemczech – informuje FOCUS. W 2018 r. urząd patentowy zarejestrował 67 895 nowych patentów, w porównaniu do zaledwie 58 656 w ubiegłym roku. Firmy narzekają, że wynika to głównie z gorszych warunków ramowych.
Niemcy są mało konkurencyjne jako centrum innowacji. Zbyt wysokie podatki, zbyt drogie koszty pracy, ekstremalne ceny energii, nadmierna biurokracja i zbyt dużo zielonego paternalizmu podsumowują sytuację: kurcząca się kanclerz grozi Niemcom ogromnym załamaniem dobrobytu i utratą konkurencyjności.
Wyborcy na Wschodzie wiedzą, co się dzieje, gdy kraj upada – i konsekwentnie karzą tych, którzy są za to odpowiedzialni.