
Walka z mową nienawiści w Niemczech: 1 lutego Niemcy zaostrzyły walkę z mową nienawiści w mediach społecznościowych. Hejtem w Internecie zajmie się nowy wydział Federalnego Urzędu Kryminalnego. O sprawie pisze “Deutsche Welle”.
Hejt, z którym do niedawna stykały się tylko osoby popularne w Internecie, coraz częściej dotyka „zwykłych” ludzi. “DW” podaje przykład Reginy Nagel. Członkini ruchu Droga synodalna w niemieckim Kościele katolickim, postępuje w sieci ostrożnie. Np. do grona znajomych na Facebook’u przyjmuje tylko wybrane osoby oraz zamieszcza niewiele postów i komentarzy. Mimo to także Regina Nagel kilka miesięcy temu została ofiarą internetowej mowy nienawiści.
>>>Telegram może zostać zablokowany w Niemczech. “Blokada to ostateczność, ale nie wykluczamy jej”
Pod jej wpisem pojawił się wrogi komentarz, w którym mężczyzna podpisany imieniem i nazwiskiem, wyraził się pogardliwie o kobietach w posłudze duszpasterskiej. Autor przepełnionego jadem komentarza, okazał się być katolikiem o prawicowych poglądach. W swych późniejszych postach krytykował nie tylko działania członkini ruchu, ale również jej wygląd.
Znajome Reginy zgłosiły komentarz do Facebooka jako wymagający usunięcia. Jednak do dziś można go znaleźć i przeczytać.
W mediach społecznościowych jest mnóstwo podobnych przypadków. Ton wypowiedzi w sieci stale się zaostrza. Dlatego działające w Niemczech duże portale tj. Facebook czy YouTube, zostały zobowiązane do usuwania komentarzy przepełnionych nienawiścią.
Walka z mową nienawiści w Niemczech – nowe przepisy weszły w życie
Od 1 lutego sytuacja prawna staje się jeszcze bardziej rygorystyczna. Media społecznościowe, o liczbie użytkowników większej niż dwa miliony, będą musiały nie tylko usuwać karalne wpisy, ale też mają obowiązek zgłaszać ich treść i adresy IP do Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA). Zgłoszenia te będą wpływać do założonej przez BKA nowej „Centralnej placówki rejestracyjnej dla karalnych treści w Internecie”, która zatrudniła 200 policjantów.
Jednak pojawia się tu problem. Jakiekolwiek działania przeciwko hejterom, można podjąć tylko gdy istnieje wstępne podejrzenie, że mamy do czynienia z przestępstwem. Portale społecznościowe muszą same rozstrzygnąć, czy dany wpis spełnia kryteria czynu karalnego, po czym zgłaszają go do BKA, który następnie podejmuje decyzję o wszczęciu dochodzenia.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu Facebook i Google wniosły skargę do sądu i na razie nie muszą zgłaszać niedozwolonych treści do BKA. Zdaniem Josephine Ballon z Hate Aid ta skarga nie jest pozbawiona całkowicie słuszności, ponieważ „chodzi właśnie o to, żeby BKA nie stał się jeszcze jednym magazynem danych bez granic, do którego napływać ich będzie tyle, że żaden sąd i żadna prokuratura nie będzie w stanie uzyskać nad nimi kontroli i zadecydować, czy rzeczywiście kryją one w sobie treści karalne czy też nie”.
Źródło: „Deutsche Welle”, PolskiObserwator.de
Czytaj wszystkie nasze najnowsze wiadomości w Google News