Zapadł wyrok w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Stefan Wilmont, który 13 stycznia 2019 roku zaatakował nożem prezydenta Gdańska, został skazany na dożywocie. Mężczyzna zabrał głos dopiero po ogłoszeniu wyroku.
Czytaj także: Niemcy: Dwie dziewczynki w wieku 12 i 13 lat przyznały się do zabicia Luise
Jak informuje portal Onet.pl, w trakcie ogłaszania wyroku Stefan Wilmont milczał. Zachowywał spokój, a podczas odczytywania uzasadnienia uśmiechał się i łapał za głowę. Zabrał głos dopiero później: „Nie ma znaczenia, że będę miał przedłużony areszt, bo i tak wszyscy skończymy na oddziale terapeutycznym, gdzie ja będę panem doktorem” – skomentował wyrok. Mężczyzna został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie dopiero po 40 latach.
Zabójstwo Pawła Adamowicza. Zapadł wyrok
Według sędzi badania kliniczne Stefana Wilmonta nie wskazywały na objawy schizofrenii, a jedynie na „fazy psychotyczne”. Dodała także, że „działanie oskarżonego było zaplanowane, zdeterminowane”.
„Z rąk Stefana Wilmonta zginął nie polityk, a człowiek.” – podkreśliła.
Głos w sprawie zabrał także brat zamordowanego prezydenta, poseł Piotr Adamowicz. „Nikt nie przywróci życia mojego brata. Ojciec nie doczekał sprawiedliwości, bo zmarł kilka miesięcy temu. Czas leczy rany, to jest takie potoczne powiedzenie. Jest w nim dużo prawdy. Ale proszę zrozumieć rodzinę, która w 2019 r. przeżyła wielką tragedię, traumę i z każdą rozprawą, śledztwem, przygotowywaniem się do mów końcowych, te obrazy tragiczne, którymi byliśmy świadkami, powracają. Nie jest łatwo.” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Jak podaje Onet, obrońca z urzędu Marcin Kminkowski zapowiedział, że złoży apelację.
Czytaj także: Sejm przyjął uchwałę ws. Jana Pawła II. „Haniebna nagonka”
Onet.pl, PolskiObserwator.de