Przejdź do treści

Zdrowie jako nowa religia?

16/03/2017 13:11 - AKTUALIZACJA 16/03/2017 14:17

Pościg za doskonałym zdrowiem wykazuje wszelkie cechy kultu religijnego – twierdzi szwedzka socjolożka. Niektóre „prozdrowotne” mody mogą zaś zwieść na manowce.


Większość z nas tego doświadczyła: kolega z pracy, kuzyn spotkamy w trakcie świąt, córka sąsiadki, pouczają, edukują i przekonują, że konkretna dieta, aktywność fizyczna czy badania to jedyna droga do lepszego życia.

W niektórych mediach porady nierzadko zawierają zdania z religijnymi odniesieniami. Na przykład komunikat: „W poszukiwaniu perfekcyjnego ciała dwudniowa głodówka to zbawienie”. To akurat nie jest prawdziwe: głodówka nie jest sposobem zalecanym na uzyskanie zgrabnej sylwetki czy też ogólnego zdrowia organizmu.

Takie treści zwróciły jednak uwagę szwedzkiej socjolożki, specjalistki od edukacji zdrowotnej dr Britty Pelters z uniwersytetu w Halmstad.

Zdefiniowanie religijnego kultu

Postanowiła sprawdzić, na ile współczesna pogoń za lepszym zdrowiem wpisuje się w ramy definicji zinstytucjonalizowanej religii. Posłużyła się w tym przypadku opracowaniami amerykańskiego badacza Harolda Y. Vanderpoola z Institute for the Medical Humanities University of Texas Medical Branch. Socjologia religii Vanderpoola zawiera listę dziesięciu cech charakterystycznych dla religii.

– Odnieśliśmy je do instytucji zdrowia na Zachodzie. Okazało się, że nasza „zdrowotna religia” ma wszystkie 10 cech – mówi dr Pelters.

Zauważa też, że definicja zdrowia, stworzona w 1946 roku przez Światową Organizację Zdrowia, oddaje obraz idealnego zdrowia.

Wedle WHO zdrowie to stan kompletnego fizycznego, mentalnego i społecznego dobrostanu.

– Ta definicja oddaje obraz zdrowia, które może być postrzegane jako boska zasada. Poprzez zdrowie ludzie mają nad czymś kontrolę lub przynajmniej myślą, że mają. Zdrowie działa więc w podobny sposób, co bóstwo – tłumaczy dr. Pelters.

Czasami ludzie wpadają w rozpacz, bo spełnili wszystkie zakazy i nakazy religii zdrowia, a i tak zachorowali.

– Ludzie coraz intensywniej dbają o swoje zdrowie, zarówno na poziomie fizycznym, jak i psychicznym. Do mnie przychodzą głównie z powodu psychiki, ale dużo opowiadają o tym, jak wyjeżdżają na oczyszczające turnusy-detoksy, zmieniają diety. Coraz więcej ludzi ustawia wokół tego całe swoje życie – mówi Joanna Fiks, psychoterapeutka.

Zdaniem dr Pelters, w świecie „religii zdrowia” kapłanami są nie tylko lekarze, a przede wszystkim wyspecjalizowani blogerzy czy naukowcy zachęcający do zmiany „zwykłego życia” na „zdrowie” i porywający za sobą tłumy.

Inną cechą charakterystyczną dla nowej religii jest „kult genów”. Dzięki nim wiemy przecież, kim jesteśmy w porównaniu z innymi istotami na Ziemi, a to one kształtują, jakie mamy życiowe możliwości.

Badania we Włoszech pokazały, że aż 70 proc. pacjentów stosuje metody tzw. medycyny alternatywnej, przy czym najczęściej są to osoby wykształcone z wysokim statusem społecznym i dochodowym.

Według Pelters, w analizowanym przez nią modelu religii, zdrowie (i wygląd będący odzwierciedleniem zdrowego stylu życia) stają się kwestia klasową, bo sukces w klasie średniej w dużej mierze zależy od odpowiedniej autoprezentacji. Z klasy średniej rekrutuje się więc najwięcej wyznawców nowej religii.

Czasami jednak można popaść w przesadę.

– Osoby bardziej lękowe potrzebują różnych rytuałów, bo one zmniejszają napięcie i lęk. Co nie znaczy, że inne osoby, które znalazły się w sytuacji kryzysowej, nie mogą zrobić rewolucji w swoim życiu i na przykład przestać jeść schabowe, a zacząć jeść owoce i warzywa. To wynika z poziomu odczuwanego lęku. – mówi Joanna Fiks.

Dlatego lepiej zachować czujność i nie zaniedbać innych aspektów życia. Psychoterapeutka podkreśla, że istotna jest równowaga.

Zdrowie ma swoje świątynie oraz rytuały. Są nimi jednak nie tylko kliniki, w których „wierni” poddawani są zrutynizowanym rytuałom w formie badań i procedur medycznych, ale i siłownie. W siłowniach ludzie spotykają się z określonymi wartościami, oczekiwaniami i zobowiązaniami.

– Siłownia jest pełna rytuałów, od szczegółowych harmonogramów ćwiczeń, po określone energy drinki kupowane przed treningiem – mówi dr Pelters.

Czy nasze zaangażowanie w nową, świecką religię jest znacznie większe niż ktokolwiek by przypuszczał?

– Dla wielu ludzi samotnych dbanie o zdrowie to forma życia i bycia, która nadaje sens ich istnieniu. Normuje im dzień, tydzień, miesiąc, sposób spędzania wakacji. Nadaje wartość temu, co robią – podsumowuje Joanna Fiks.

Dbanie o swoje zdrowie niewątpliwie jest ważne. Niezbędna jest jednak równowaga, a także zdrowy krytycyzm wobec niektórych głosicieli nowej wiary. W ekstremalnych wypadkach stawka jest wysoka, jak pokazuje przykład dziewczynki w dobrej wierze zagłodzonej przez rodziców słuchających znachora czy kobiety, która zmarła wskutek rytuału „Kambo” – wcierania w skórę jadu tropikalnej żaby.

Anna Piotrowska

Źródło: www.zdrowie.pap.pl