Przejdź do treści

Burza po wizycie Scholza na Ukrainie. Krytykują go nie tylko w kraju, ale i za granicą

Tagi:
05/12/2024 09:55 - AKTUALIZACJA 11/12/2024 16:44

Wrze po wizycie Scholza na Ukrainie. Kontrowersje wokół wizyty niemieckiego kanclerza w Kijowie wywołały burzliwą debatę polityczną i medialną. Olaf Scholz, który w Kijowie złożył deklaracje wsparcia dla Ukrainy, stanął w ogniu oskarżeń ze strony opozycji, a także przedstawicieli własnej koalicji. Wiele wskazuje, że gesty kanclerza zostały odebrane jako polityczne manewry, a nie wyraz szczerego zaangażowania. Czy wizyta w Ukrainie to element kampanii wyborczej, czy rzeczywiste wsparcie dla kraju ogarniętego wojną? (Dalsza część artykułu poniżej)

Wrze po wizycie Scholza na Ukrainie. Scholz odpiera zarzuty w Bundestagu

Olaf Scholz, po powrocie z Kijowa, zmierzył się z pytaniami posłów w Bundestagu. Kanclerz podkreślał, że rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim dotyczyły ciągłego wsparcia Niemiec dla Ukrainy w obliczu brutalnej rosyjskiej agresji. „Ukraina musi wiedzieć, że może polegać na Niemczech jako największym darczyńcy w Europie” – podkreślił Scholz, co spotkało się z aplauzem niektórych parlamentarzystów. Przeczytaj także: Niemcy odeślą migrantów do domów? Scholz zabrał głos w sprawie

Jednak nie wszyscy byli przekonani. Krytycy, w tym politycy Zielonych i Unii, zarzucili kanclerzowi manipulacje. Sebastian Schäfer z Zielonych określił zapowiedź przekazania uzbrojenia o wartości 650 milionów euro jako „recykling starych obietnic”. Twierdził, że Scholz jedynie „wystawia na widok publiczny to samo wsparcie”.

Spekulacje o politycznych motywach wizyty

Niektórzy komentatorzy, w tym zagraniczne media, sugerowali, że wizyta miała charakter przedwyborczego manewru. Według rosyjskiego dziennika Rossijskaja Gazeta, Scholz miał się spieszyć z wizytą, aby wyprzedzić Friedricha Merza, lidera opozycji, który wcześniej otrzymał zaproszenie od prezydenta Zełenskiego. Zarzut ten podjęły także niemieckie media, sugerując, że kanclerz mógł działać, aby odwrócić uwagę od problemów na rodzimym podwórku.

Również wewnątrz Niemiec Scholz mierzy się z licznymi oskarżeniami. Martin Huber z CSU stwierdził, że „kanclerz igra z obawami społeczeństwa”, sugerując, że Scholz nie przywiązuje wystarczającej wagi do wzmacniania Bundeswehry. Podobne opinie wyrażali politycy FDP, Zielonych, a nawet niektórzy członkowie SPD.

Roderich Kiesewetter z CDU posunął się jeszcze dalej, oskarżając Scholza o „kampanię wyborczą na plecach Ukraińców”. Twierdził, że kanclerz swoimi działaniami „izoluje Niemcy na arenie międzynarodowej” i „naraża bezpieczeństwo kraju”.

Wyraźnie podzielone reakcje społeczeństwa

Wizyta kanclerza odbiła się także echem w niemieckim społeczeństwie. Jak podał Merkur, w jednej z ankiet Olaf Scholz został wybrany „najbardziej irytującą osobą roku”, co pokazuje, jak duże emocje wzbudza jego polityka. Czy wizyta w Ukrainie była wyrazem solidarności, czy kolejnym aktem politycznego spektaklu? Niezależnie od intencji kanclerza, jego decyzja wywołała burzę, która wpłynęła na debatę publiczną i podgrzała atmosferę przed zbliżającymi się wyborami.