Wzruszający tekst o zbliżającym się Finale WOŚP oczami członka sztabu WOŚP Darmstad-Frankfurt.
Jest kilka stałych punktów przełomu grudnia i stycznia. Kaloryfery poodkręcane, czekamy na śnieg i narzekamy, że „kiedyś to były zimy”. Potem jak trochę spadnie, to parę zdjęć na Facebooka i marudzimy, że zimno. No taka nasza Polska natura i taki mamy klimat…nic nie zrobisz… Choinki do nieba na rynkach, grzane wino i „Last Christmas”. Diety cud „Jak schudnąć do Sylwestra?”, które zostaną wkrótce przemianowane na „Jak schudnąć do wakacji ?”:) Potem już tylko postanowienia noworoczne i nieco refleksji jak ten czas szybko leci i można zacząć stały rytm dnia… Gdyby nie…
Dla pewnej grupy Polaków mieszkających w Hessen jest jasne, że ten czas będzie wyjątkowy… z jeszcze jednego powodu. Już zaczęło się odliczanie do 27. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy!
Telefony dzwonią jakoś częściej. Każdy wstaje wcześniej lub później kładzie się spać, aby znaleźć czas na dodatkowe zajęcie, jakim jest organizacja Finału. A robić jest co. Wolontariusze, skarbony, technika, kuchnia, kasy, plakaty, ulotki… Wszystkiego nie sposób wymienić. Ogólne podekscytowanie, radość z tego co nadchodzi, wspólna praca w imię dobrej sprawy ma przewagę nad wyzwaniami, które stają na naszej drodze.
Intensywnie robi się po Nowym Roku. Weekend poprzedzający Finał to mobilizacja wolontariuszy. W niedzielne popołudnie zamiast iść na spacer ludzie stoją w kolejce po puszki i pytają jak mogą pomóc.
Już wkrótce będziemy świadkiem niezwykłego wydarzenia. Czegoś, co niezależne jest od układów, polityki, wyznania. Oddolna inicjatywa obywatelska, która od 26 lat łączy ludzi na całym świecie. I robi to w sposób niesamowity.
Orkiestrę zna każdy, więc nie będę przywoływać statystyk, ile sprzętu w ilu szpitalach, ile karetek… to wiemy. Dzisiaj, drogi czytelniku, chce powiedzieć Ci o czymś innym. O Gabrysi, która całą niedzielę składała i opisywała puszki zamiast grać na tablecie. O Isabelli, która zrobiła bransoletkę z najcenniejszych swoich kamyczków i przekazała ją na licytacje. O Thomasie i Ani, którzy „zawieszają” swoją firmę od czwartku do poniedziałku, żeby przywieźć, zawieźć i odebrać milion rzeczy od miliona osób. O małym Olivierze, który po raz kolejny opróżni swoją świnkę skarbonkę i pewnie znowu denko od puszki trzeba będzie podklejać taśmą. O rodzinie z oddalonego o 100 km Neustadt, która przeprowadza się na weekend do Frankfurtu …nie żeby się bawić…tylko żeby pracować z nami…. O tym, że na każdy nasz apel, gdy coś się pali jest reakcja ze strony wolontariuszy, o ludziach, którzy pomagają nam rozwozić puszki i ulotki kiedy drukarnia zawali. O tych wszystkich, którzy pieką nam ciasta (w tym roku naliczyliśmy ich 90! Ale bez obawy, zawsze u Pani Izabeli można będzie zmierzyć poziom cukru i podjąć decyzje o jeszcze jednym kawałku zgodnie z zasadą „Wośpowe” nie tuczy;) ) O przedsiębiorcach, którzy oferują w ten dzień swoje usługi a dochód trafia do puszki. Pamiętajmy, że stawka podwójna – bo to niedziela. 😉 O tych, z którymi znamy się już od lat i tych, których widzimy w tym roku po raz pierwszy. O dziesiątkach innych wpierających nas ludzi, którzy swoim małym-wielkim wsparciem umożliwiają ogarnięcie tematu.
To Wy stanowicie treść tego Finału. To dzięki Wam chce nam się zaczynać pracę nad kolejnym tuż po zakończeniu poprzedniego.
Dziękujemy i dziękować będziemy przy każdej okazji, bo bez Was nie byłoby nas.
I gdzie to wszystko się dzieje? Za granicą, w Niemczech, tam gdzie tak często słychać opinie jak to Polak Polakowi wilkiem, gdzie ciągle jeszcze żywe stereotypy o relacjach Polonii wyrządzają krzywdę ludziom sobie życzliwym.
I pewnie znajdzie się ktoś, kto powie że patetycznie, że na wyrost to wszystko, że przereklamowane. Wolno Ci, masz prawo. Ale jakby jednak ciekawość zwyciężyła to przyjdź na Finał, staniemy razem z boku i pokażemy Ci tych wszystkich ludzi. Wesołych, rozbieganych, zmęczonych, ale uśmiechniętych. Tych, którzy przyszli pracować lub zjeść pierogi i wrzucić do puszki. Poczujesz się jak w równoległej rzeczywistości, oderwanej od merkantylnego, pełnego podziałów świata.
Bądźmy razem w tym może nieco utopijnym świecie pełnym życzliwych sobie ludzi, może nie na stałe, może tylko w te dwa dni, ale cieszmy się tym i bądźmy razem ze sobą. Kto wie jakie to przyniesie konsekwencje, przecież tak fajnie jest się lubić 😉
Pamiętajmy, że to my jesteśmy nośnikiem i powodem każdej zmiany i od nas zależy wszystko. Żeby Orkiestra zagrała na świecie musi zagrać najpierw w sercach, w sercach ludzi takich jak Wy.
A jak już raz zagra to grać będzie do końca świata i jeden dzień dłużej. WOŚP już dawno przestał być tylko Fundacją. WOŚP to stan umysłu łączący ludzi na całym świecie. Łączy na stałe ideą pomagania i uzależnia adrenaliną wspólnego tworzenia wielkich rzeczy. Raz wspólnie przeżytych chwil nie utracisz nigdy i nikt Ci tego nie zabierze. Pamiętaj o tym, nawet jeśli Twoja droga życiowa pokieruje Cię daleko stąd.
Renia
źródło: www.wosp-darmstadt.de