Przejdź do treści

Coraz więcej firm transportowych ignoruje zakaz jazdy ciężarówek w niedziele w Niemczech. Wolą płacić wysokie grzywny

29/09/2025 11:13 - AKTUALIZACJA 29/09/2025 12:12
Wojsko zamknęło autostradę A4

W Niemczech coraz więcej firm transportowych świadomie łamie zakaz jazdy ciężarówek w niedziele i święta. Przewoźnicy tłumaczą się presją terminów i koniecznością realizacji dostaw na czas. Dla wielu z nich bardziej opłacalne okazuje się zapłacenie wysokiej grzywny niż wstrzymanie kursów. Kontrole drogowe pokazują, że problem narasta, a inspektorzy zapowiadają wzmożone patrole i surowsze kary. Eksperci ostrzegają, że takie praktyki mogą zwiększać ryzyko wypadków i negatywnie wpływają na uczciwą konkurencję w branży transportowej.

Firmy transportowe łamią świadomie zakaz jazdy ciężarówek w niedziele w Niemczech

Zakaz jazdy ciężarówek w niedziele to obowiązujące w Niemczech prawo, choć w przypadku łatwo psujących się towarów przewidziano wyjątki. Przepis wprowadzono prawie 70 lat temu, aby zwiększyć bezpieczeństwo na drogach i zmniejszyć natężenie ruchu. Jednak coraz mniej kierowców ciężarówek i firm transportowych przestrzega tego zakazu – mimo wysokich kar finansowych. Takie wnioski płyną z danych policji w Saksonii, Saksonii-Anhalt i Turyngii.
Jonas Kurth prowadzi firmę spedycyjną w Lipsku – Flextrans. Podczas pandemii koronawirusa zdarzało mu się wysyłać ciężarówki w trasę także w niedziele, ponieważ w tym czasie obowiązywały wyjątki od zakazu jazdy, by zapewnić ciągłość dostaw. Teraz Kurth zatrzymuje swoje pojazdy w niedziele. Jak twierdzi w rozmowie z MDR, jednodniowy zakaz jazdy jest korzystny dla całej branży. – „Gdyby tego przepisu nie było, klienci oczekiwaliby, że będziemy jeździć w niedziele, a w poniedziałek o szóstej rano ciężarówka miałaby być już w Hiszpanii czy we Włoszech. To oznaczałoby większą presję na kierowców i firmy transportowe. Dzięki temu zakazowi mamy choć jeden dzień wolny, podobnie jak pracownicy handlu detalicznego” – podkreśla Kurth.
Przeczytaj także: Mandaty za jazdę w zakazie. Tyle wynoszą kary Niemczech dla kierowców i firm transportowych

Jazda w zakazie w Niemczech. Wielu kierowców nadal o tym nie wie

Coraz więcej kierowców łamie w Niemczech zakaz jazdy ciężarówek w niedziele. Przykładem jest Saksonia: dwa lata temu policja zatrzymała 700 kierowców, którzy naruszyli przepisy. W ubiegłym roku liczba ta wzrosła do ponad 900, a tylko w pierwszej połowie tego roku odnotowano już ponad 500 przypadków. Podobny wzrost zgłaszają także Saksonia-Anhalt i Turyngia.

Rzecznik policji w Turyngii, Patrick Martin, wyjaśnia, że niektórzy kierowcy nawet nie wiedzą o istnieniu zakazu: – „Coraz częściej zatrudniani są kierowcy z innych krajów, którzy często nie mają odpowiedniej wiedzy na temat obowiązujących przepisów. Otrzymują polecenia od przewoźników i są poddawani presji, więc starają się wykonywać zlecenia firm” – mówi Martin.
Przeczytaj również: Dni wolne od pracy w październiku 2025: Zbliżają się dwa długie weekendy

Wysokie grzywny, zbyt mało kontroli

Za jazdę ciężarówką w niedzielę bez zezwolenia kierowca w Niemczech musi zapłacić 120 euro mandatu, a jego firma transportowa dodatkowo 570 euro kary. Mimo to ryzyko wpadki jest niewielkie – przyznaje Dirk Engelhart, rzecznik zarządu Federalnego Związku Transportu Drogowego, Logistyki i Gospodarki Odpadami (BGL): „Prawdopodobieństwo, że ktoś w niedzielę przejedzie autostradą bez kontroli, jest dość duże. Wynika to z ogromnej liczby pojazdów. Każdego dnia po niemieckich drogach jeździ około 800 tysięcy ciężkich ciężarówek, które zapewniają dostawy. Przy takiej skali oczywiste jest, że nie da się skontrolować wszystkich” – wyjaśnia Engelhart.

Niektórzy przewoźnicy to świadomie łamią zakazy

Przedsiębiorca Jonas Kurth również uważa, że niemieckie służby zbyt rzadko kontrolują zakaz jazdy w niedziele. – „Są firmy transportowe, które bez skrupułów to wykorzystują. Mówią: dziesięć razy nam się udało, a jeśli przyłapią nas za jedenastym razem, to trudno – i tak zarobiliśmy dziesięć razy więcej niż inni. W ten sposób zdobywają przewagę konkurencyjną” – komentuje Kurth.

Dodaje, że na niemieckich drogach powinno panować uczciwe współzawodnictwo, choć sam przyznaje: – „Policja nie może być wszędzie. Nawet funkcjonariusz chciałby mieć czasem wolną niedzielę.”