Jerzy Dudek uważa, że ostatnie miesiące to najlepszy okres piłkarskiej reprezentacji Polski od 1982 roku i trzeciego miejsca na mundialu w Hiszpanii. Jak zaznaczył, mimo kryzysu pozasportowego, który się pojawił jesienią, biało-czerwoni robią to, co najważniejsze, czyli wygrywają mecze.
Reprezentacja Polski pod wodzą trenera Adama Nawałki dobrze spisała się w mistrzostwach Europy – biało-czerwoni na turnieju we Francji po raz pierwszy w historii awansowali z grupy, a odpadli w ćwierćfinale po rzutach karnych z Portugalią.
– To najlepszy okres reprezentacji Polski od 1982 roku, kiedy to nasza drużyna narodowa zajęła trzecie miejsce na mistrzostwach świata w Hiszpanii. Potrafimy korzystać z tych doświadczeń i wykorzystywać zawodników, którzy są w formie. Wiadomo, że liderem jest Robert Lewandowski, który jest autorytetem dla wielu kolegów. Mobilizuje zespół w trudnych chwilach zarówno boiskowych, jak i poza boiskowych. Sprawdza się jako lider – powiedział były bramkarz m.in. Liverpoolu i Realu Madryt.
Jesienią cieniem na wyniki położył się kryzys wynikający ze złamania regulaminu dyscyplinarnego przy okazji zgrupowania przed meczami kwalifikacji mistrzostw świata z Danią (3:2) i Armenią (2:1). Między spotkaniami część z zawodników miała urządzić głośną imprezę, przez którą spać nie mogli inni reprezentanci. Niektórzy gracze już przed meczem z Danią mieli grać całą noc w karty przy piwie. W efekcie winni zostali ukarani finansowo.
– Trener Nawałka bardzo dobrze poradził sobie z tym kryzysem. Wszyscy żądali „krwi” i wyrzucania graczy z reprezentacji. Tak się jednak nie stało. To element bardzo dobrej polityki, bo nikt nie rozliczał zawodników na bieżąco ze spraw, których dokładnie nie znamy. W przyszłości pewnie będą jakieś konsekwencje. Najważniejsze było, żeby wyciszyć ten temat i nie pobudzać opinii publicznej. Chodzi o to, żeby robić to, co najważniejsze, czyli wygrywać mecze. To eliminuje te wszystkie poza boiskowe problemy – ocenił.
Dudek, m.in. uczestnik mundialu w Korei Płd. i Japonii w 2002 roku i triumfator Ligi Mistrzów w 2005 roku, pozytywnie odniósł się też do postawy Legii Warszawa w Lidze Mistrzów.
– Cały występ Legii można ocenić jako „od zera do bohatera”. Zaczęło się fatalnie na boisku i poza nim. Po zmianie trenera było dużo wątpliwości, czy tak młody szkoleniowiec i bez żadnego doświadczenia, jak Jacek Magiera poradzi sobie z tak poważnym zadaniem. On jednak dobrze zna to środowisko i wiedział, jak dotrzeć do zawodników. Dobrał sobie asystentów, którzy wiedzieli, że w zespole są duże kompleksy. Tych kompleksów trzeba było się szybko pozbyć i wyzwolić energię. Chodziło o poczucie jedności na boisku i poza nim. Jesteśmy świadkami takiej jedności, bo wszyscy tworzą zespół. Oby tak było dalej – podkreślił Dudek.
PAP