Niemiecka aplikacja do śledzenia kontaktów międzyludzkich i monitorowania rozprzestrzeniania się Covid-19 od 16 czerwca jest dostępna do pobrania, do czego zachęcają mieszkańców władze krajowe.
Niemiecka aplikacja do śledzenia kontaktów powstała we współpracy rządu z krajowym operatorem Deutsche Telekom i firmą IT SAP. Do jej opracowania zastosowano API opracowane wspólnie przez Apple i Google. Rozwiązanie to ma gwarantować bezpieczeństwo i prywatność użytkowników, których dane przechowywane są lokalnie na urządzeniu (w odróżnieniu od zarzuconego w kwietniu planu scentralizowanego systemu). Do poprawnego działania programu niezbędna jest aktualna wersja systemu operacyjnego i aktywna łączność Bluetooth.
Niemcy są kolejnym krajem Europy, po m.in. Polsce, Włoszech i Szwajcarii, wprowadzającym do użytku aplikację opartą na rozwiązaniu opracowanym wspólnie przez amerykańskie koncerny – zauważa we wtorek agencja Reutera. Podobnie jak np. polskie ProteGO Safe, niemiecki program Covid-Warn-App wykorzystuje technologię zbliżeniową do monitorowania otoczenia pod kątem bliskości innych osób z działającą aplikacją. Jeśli okaże się, że jeden z użytkowników zakażony jest nowym koronawirusem, system poinformuje o tym wszystkie pozostałe osoby, które miały z nim kontakt i zaleci im kwarantannę oraz przeprowadzenie testu pod kątem infekcji.
Według analityków niemiecka aplikacja może jednak napotkać na problemy. Zeszłotygodniowa sonda Politbarometer dla ZDF wykazała, że tylko 42 proc. mieszkańców RFN jest zainteresowanych pobraniem Covid-Warn-App – w porównaniu do 46 proc. respondentów, którzy nie mają takiego zamiaru, oraz dalszych 8 proc. w ogóle nie posiadających smartfona. Tymczasem według ekspertów skuteczność rozwiązania jest uzależniona od jej możliwie powszechnego stosowania.
Wobec ograniczonego zainteresowania programem niemieckie władze wycofały się już z celu dotarcia do ok. 60 proc. populacji – odnotowuje Reuters. Mimo to rządzący mają nadzieję, że oprogramowanie będzie kluczowym narzędziem, które pomoże Niemcom uniknąć drugiej fali epidemii.
PAP