Pandemia pokazała jak bardzo niemiecka gospodarka zależna jest od mieszkańców Europy Wschodniej. W obliczu koronakryzysu dziennikarze „Die Welt” przeanalizowali sytuację setek tysięcy migrantów z Polski, Rumunii i Bułgarii pracujących w Niemczech – donosi Deutsche Welle .
„Migracja, która stworzyła ogromne przepaści” to obszerna analiza „Die Welt” o sytuacji niemieckiej gospodarki w stosunku do siły roboczej w Europie Wschodniej. Otchłań, do której odwołują się niemieccy dziennikarze, można interpretować na różne sposoby. Po jednej stronie tej przepaści mamy kraje zachodnie, z funkcjonalną gospodarką i rozwiniętymi społeczeństwami, które do wybuchu pandemii zawsze wydawały się być w obozie zwycięzców. Po drugiej stronie są państwa z krótką historią społeczną, kruchymi gospodarkami i małą populacją, z których nadal masowo emigrują młodzi i dobrze wykształceni ludzie. Te kraje zwykle przegrywają.
Słynny politolog Ivan Krastev zauważa jednak, że pandemia pokazała jak bardzo kraje Europy Zachodniej są uzależnione od pracowników zza wschodniej granicy. W momencie lockdownu i zamknięciu granic, w Niemczech panika ogarnęła domy opieki, szpitale oraz rodziny osób starszych. Szybko stało się dla wszystkich jasne, że długotrwały niedobór polskiej siły roboczej może spowodować poważny impas, a nawet załamanie się niemieckiego systemu medycznego i opieki.
Niemieccy rolnicy już od pewnego czasu płaczą za pracownikami sezonowymi z Polski. Z powodu koronkryzysu okazało się, że mają też problem ze znalezieniem ich w Rumunii czy Bułgarii. Zdaniem Krasteva pandemia pokazała, do jak wielu problemów w gospodarce prowadzi polityka, która nie wspiera pracowników tzw. „szarej strefy”. Kryzys wywołany pandemia koronawirusa pokazał jednak też drugą stronę medalu: nie tylko Zachód uzależniony jest od pracowników z Europy Wschodniej, ale ludzie w Polsce, Rumunii czy Bułgarii są zależni od pieniędzy przesyłanych do domu przez krewnych pracujących za granicą, np. w Niemczech. Po zamknięciu granic, ze względu na niemożność dotarcia do pracy za granicą, wiele rodzin znalazło się w trudnej sytuacji finansowej.
Wyzysk pracowników zza wschodniej granicy
Sytuacja znana jest również w Berlinie. Franziska Brantner deputowana do Bundestagu, a wcześniej posłanka do Parlamentu Europejskiego od dawna zwraca uwagę na problem wyzysku pracowników z biedniejszych krajów UE. „Niewielu Niemców zna okropne warunki, w jakich pracuje w Niemczech wielu Europejczyków zza wschodniej granicy. Ich liczba nie jest dokładnie znana. Szacujemy, że setki tysięcy ludzi żyje w Niemczech poniżej granicy ubóstwa i otrzymuje nędzne zarobki ” – zauważa.
Stereotyp o polskiej sprzątaczce już dawno został przezwyciężony. Każdy wie, że pracownicy z Polski i z innych krajów UE pracują w szpitalach, domach opieki, fabrykach, restauracjach, w rzeźniach, firmach sprzątających i transportowych. Niestety wielu z nich otrzymuje zaniżone pensje i pracuje na śmieciowych umowach o pracę albo bez żadnej umowy.
W analizie opublikowanej przez „Die Welt” zwraca się uwagę, że w tym roku odbyło się wiele demonstracji pod hasłem „Black Lives Matter” w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w USA. Franziska Brantner z goryczą zauważa, że kiedy z powodu pandemii ujawniono w jakich skandalicznych warunkach żyją ludzie z Europy Wschodniej pracujący w zakładach przemysłu mięsnego nie odbyła się żadna demonstracja pod hasłem „Pracownicy zza granicy mają znaczenie”.
Krastev zwraca uwagę, że migracje ze Wschodu nie są zarezerwowane wyłącznie dla niewykwalifikowanej siły roboczej. W Rumunii, Bułgarii czy Polsce brakuje lekarzy czy wykwalifikowanych pielęgniarek, które wybierają życie np., w Niemczech ze względu na nieporównywalnie wyższe zarobki.
Znany politolog w rozmowie z „Die Welt” zauważa, że migracje w obrębie UE generują poważny problem społeczny jakim jest rozpad rodzin. Zwraca uwagę, że Polacy już wiele lat temu ukuli nowy termin jakim jest „eurosieroctwo”, który odnosi się do zjawiska rozłąki rodziców z dziećmi z powodu pracy za granicą.
Czy pandemia wpłynie na spowolnienie lub zatrzymanie się migracji w Unii Europejskiej? Krastev uważa, iż różnice w zamożności państw są wciąż zbyt duże, aby praca za granicą przestała być opłacalna, tym bardziej, że w niektórych sektorach pensje idą w górę, aby zachęcić pracowników zagranicznych do pozostania w kraju osiedlenia.
Źródło: Deutsche Welle, PolskiObserwator.de
„Nie każda Polka to sprzątaczka”. Kampania telewizji polonijnej w Niemczech przeciw stereotypom
Niemcy: Potrzebna pomoc dla naszych rodaków zamieszkałych w powiecie Gütersloh!