Niemcy: Sąd w Budziszynie (Bautzen) skazał 36-letnią Małgorzatę S. na 15 miesięcy pozbawieni wolności. Kobieta uciekała przed niemieckimi policjantami z prędkością około 230 km na godzinę. Twierdziła, że na ich widok dostała ataku paniki.
Jak informuje „Radio Lausitz” pozwana ze łzami w oczach tłumaczyła sędziemu, że narobiła sobie kłopotów, bo chciała pomóc przyjaciółce, które poprosiła ją, aby zaprowadziła do Polski jej samochód. Czytaj dalej poniżej
Kobieta miała przyjechać z koleżanką z Lubania do Großröhrsdorf. Tam czekała na parkingu. Po pewnym czasie przyjechała przyjaciółka z samochodem, który Małgorzata S. w ramach przysługi miała „zaprowadzić” jej do Polski. Auto marki Audi A4 Avant o wartości prawie 35 000 euro było kradzione. Kobieta usiadła za kierownicą i odjechała.
Niemieccy policjanci w cywilu zauważyli samochód na A4 przed Budziszynem i chcieli je zatrzymać do kontroli. Polka jednak miała wówczas docisnąć pedał gazu i zacząć uciekać. Według policji jechała z prędkością od 200 do 230 km i w dodatku wyłączyła światła. Ostatecznie została zatrzymana na rondzie niedaleko autostrady A4.
Kobieta twierdziła, nie wiedziała, że samochód został skradziony, chociaż brakowało kluczyków i dokumentów. Ucieczkę przed policjantami tłumaczyła zaś atakiem paniki. Czytaj dalej poniżej
Sędzia Dirk Hertle nie uwierzył w te opowieści i skazał ją na 15 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok ten ogłoszono zaledwie tydzień temu, a lokalne radio donosi dzisiaj, że Małgorzata S. ponownie stanęła przed sądem, tym razem w procesie, w której oskarżono ją o włamanie do piwnicy. Sąd jednak archiwizował tę sprawę, gdyż Polka zgodziła się na ugodę: przyjęła wyrok wymierzony tydzień temu. Wcześniej planowała odwołać się od niego. Gdyby jednak wyrok został podtrzymany, a sąd uznał ją winną także włamania, trafiłaby za kratki na znacznie dłużej.
Źródło: radiolausitz.de, polskiobserwator.de