
Skandal w berlińskiej szkole podstawowej: Kokaina przed lekcją, alkohol w przerwie, przemoc psychiczna wobec uczniów i nauczycieli. Przerażające doniesienia ze stolicy Niemiec rzucają cień na niemiecki system edukacji. W centrum Berlina, w jednej z podstawówek w dzielnicy Mitte, przez lata miało dochodzić do wydarzeń, które trudno sobie wyobrazić. Nauczycielka zatrudniona w szkole miała regularnie zażywać narkotyki w czasie pracy, pić alkohol na terenie placówki i znęcać się psychicznie nad współpracownikami. Co gorsza – mimo licznych sygnałów od świadków, nikt nie zareagował.

Skandal w berlińskiej szkole
Z relacji czterech aktualnych i byłych pracowników szkoły, którzy złożyli oświadczenia pod przysięgą, wyłania się szokujący obraz. Kobieta miała odbierać narkotyki z tzw. „koks-taksówki” – kuriera dostarczającego kokainę – dosłownie przed wejściem do szkoły. Regularnie znikała też podczas przerw, udając się do pobliskiego parku, gdzie miała kontakt z dealerami.
Przeczytaj także: W Berlinie powstaje megaośrodek dla uchodźców. Pomieści ponad 1000 osób
Co więcej, nauczycielka nie tylko otwarcie mówiła o swoim uzależnieniu od kokainy i ecstasy, ale również miała oferować narkotyki innym. Jej zachowanie było agresywne i nieprzewidywalne – często wracała z toalety z „szklanym wzrokiem i nerwowymi tikami”, co według świadków wskazywało na świeżo zażyte substancje, podaje berliner-kurier.de.
Dzieci biły na alarm – bez skutku
Nie tylko kadra pedagogiczna była ofiarą. Również uczniowie skarżyli się na jej niepokojące zachowanie – silny zapach alkoholu, krzyki na dzieci oraz rażące zaniedbania w zakresie opieki. „Po każdej rozmowie z nią czułam się fizycznie chora” – mówi jedna z koleżanek z pracy.
Jeszcze bardziej niepokojące jest to, że pierwsze sygnały o problemie pojawiły się już pięć lat temu. Mimo licznych prób zwrócenia uwagi dyrekcji i władz oświatowych, nie podjęto żadnych działań. Skargi nauczycieli trafiały… prosto do oskarżanej nauczycielki. Żadna z osób zgłaszających sprawę nie została nawet wysłuchana.
Systemowa porażka?
Sprawa, opisana przez Tagesspiegel, budzi ogromne emocje w Niemczech. Jak to możliwe, że w centrum stolicy przez tyle lat mogło dochodzić do takiego zaniedbania? Czy szkoła i władze edukacyjne zignorowały sygnały świadczące o poważnym zagrożeniu dla dzieci?
Na razie brak oficjalnych komentarzy ze strony urzędników oświatowych. Społeczeństwo domaga się odpowiedzi – i przede wszystkim: konsekwencji.