
Niemieckie wojsko na stałe za granicą: Ogłoszenie kanclerza Merza ma historyczne znaczenie, ale nie jest uspokajające dla przyszłości pokoju w Europie. Po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej niemieckie wojska będą stacjonować na stałe w kraju byłego bloku sowieckiego. Do 2027 roku, jak ogłosił kanclerz, 45. batalion pancerny niemieckiej armii przeniesie 4 800 żołnierzy i 200 cywilów na Litwę w ramach wzmocnienia obecności NATO na jej wschodniej flance. Jest to strategiczny zwrot o historycznym znaczeniu, ogłoszony oficjalnie 22 maja w Wilnie przez Merza i ministra obrony Borisa Pistoriusa, w towarzystwie prezydenta litewskiego Gitanasa Nausėdy.

Niemieckie wojsko na stałe za granicą
Kreml na razie nie wydał żadnego oświadczenia, ale jest oczywiste, że wysłanie niemieckich wojsk na teren przy granicy z Rosją grozi stworzeniem napięć, których skutki trudno przewidzieć. Litwa jest członkiem NATO, ale rozmieszczenie obcych wojsk na jej terytorium może znacznie zmienić sytuację. I trudno sobie wyobrazić, że Moskwa to zignoruje.
Decyzja Niemiec, zapowiedziana już w 2022 roku w odpowiedzi na rosyjską inwazję na Ukrainę, jest teraz realizowana według określonego harmonogramu. Berlin w ten sposób potwierdza swoją intencję, by przyjąć wiodącą rolę w zbiorowej obronie Sojuszu Atlantyckiego, podczas gdy Europa staje wobec perspektywy przedłużającego się konfliktu u jej bram. Przeczytaj także: Kolumny pojazdów wojskowych ciągną przez Niemcy. Wydano komunikaty dla kierowców Dalsza część artykułu poniżej
Berlin zmienia doktrynę: nowa postawa militarna Niemiec
„Niemcy są gotowe bronić każdego centymetra terytorium NATO”, powiedział Pistorius, podkreślając, że stałe rozmieszczenie wojsk na Litwie stanowi „niezwykle jasny sygnał dla każdego potencjalnego agresora”. To radykalna zmiana dla kraju, który przez dekady opierał swoją tożsamość powojenną na wojskowej powściągliwości.
Merz mówił o „obronie republik bałtyckich”, nie tylko Litwy, ale także Estonii i Łotwy, które są byłymi republikami sowieckimi, obecnie członkami zarówno Unii Europejskiej, jak i NATO, i szczególnie narażonymi na destabilizację ze strony Kremla. „Jesteśmy zdeterminowani, by wzmocnić bezpieczeństwo naszych partnerów. Historia nakłada na nas odpowiedzialności, których nie możemy już unikać”, stwierdził kanclerz.

Litwa: „Wiemy, skąd pochodzi zagrożenie”
Prezydent Litwy Nausėda nie owijał w bawełnę: „Nasza Republika doskonale zna konsekwencje okupacji, zarówno nazistowskiej, jak i sowieckiej. A dziś Moskwa stanowi realne i namacalne zagrożenie”. Litwa, licząca zaledwie 2,9 miliona mieszkańców, ogłosiła zwiększenie wydatków wojskowych do 5% PKB do 2026 roku, ponad dwukrotnie więcej niż minimalny cel wyznaczony przez NATO.
To agresywna odpowiedź, ale zgodna z duchem czasów. Wilno chce być przygotowane, obawiając się, że Ukraina może nie zdołać powstrzymać rosyjskiej ofensywy w średnim okresie. W tym kontekście niemiecki parasol nabiera nie tylko wartości taktycznej, ale również symbolicznej. I nie można nie zadać sobie pytania o pozycję USA w hipotetycznej przyszłości napięć.
Niemieckie ambicje: „Staniemy się pierwszą armią w Europie”
W zeszłym tygodniu Merz oświadczył, że Niemcy dążą do zbudowania „najsilniejszej konwencjonalnej armii w Europie”. To ambitny cel, który przewiduje zwiększenie wydatków na obronność zgodnie z wytycznymi nowego sekretarza generalnego NATO, Holendra Marka Rutte: 3,5% PKB na siły zbrojne i 1,5% na infrastrukturę bezpieczeństwa, do osiągnięcia do 2032 roku.
Nie chodzi tylko o liczby, ale o redefinicję niemieckiej roli w Europie i na świecie. Nowe militarne Niemcy, które przełamują tabu przeszłości, by odpowiedzieć na teoretyczne zagrożenie. Z wojny na Ukrainie wyłoniła się pewność: deterrencja, dziś, przechodzi także przez Berlin.