Polski Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą – do takich m.in. wniosków doszła podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.
Działa ona od lutego 2016 r., a w poniedziałek, w siódmą rocznicę tragedii, zaprezentowała wyniki badań przeprowadzonych w ciągu ostatniego roku. Dziennikarzom zgromadzonym na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie zaprezentowano 42-minutowy film z nagranym komentarzem lektora. To są raczej ilustracje, niż cały pokaz naszych badań – zastrzegał przewodniczący dr Wacław Berczyński.
Podkomisja poinformowała, że 850 metrów przed lotniskiem, na wysokości powyżej 35 metrów, rejestrator ATM QAR zarejestrował „serię gwałtownych wstrząsów” samolotu, a dwie sekundy później system TAWS zanotował lądowanie (choć nie robił tego w kilkudziesięciu wcześniejszych lotach) i jednocześnie awarię podwozia, a czarne skrzynki – awarie radiowysokościomierzy. Sekundę później samolot miał zacząć gwałtownie opadać.
„Tuż przed całkowitą utartą zasilania system TAWS zdążył jeszcze nagrać awarie systemu nawigacyjnego, kolejną w całym ciągu awarii, samolot stracił wówczas nie tyko istotną część lewego skrzydła, lecz także lewy statecznik poziomy, część statecznika poziomego i fragmenty lewego podwozia. Ostatnia faza tragedii spowodowana była eksplozją, do której doszło w kadłubie i która zniszczyła samolot, rozbijając go na fragmenty i dziesiątki tysięcy odłamków, równocześnie zabijając pasażerów” – poinformowała podkomisja na filmie. Czytaj dalej w Serwisie