
W niemieckim sądzie toczy się proces, który może mieć ogromny wpływ na przyszłe przepisy prawa drogowego. Ewa P., 40-letnia Polka pracująca jako asystentka w firmie produkcyjnej, stanęła przed sądem oskarżona o morderstwo. Wśród znajomych znana jest jako „Schumi”, w nawiązaniu do kierowcy Formuły 1, Michaela Schumachera. Ewa P. została już wcześniej skazana na sześć lat więzienia za udział w nielegalnych wyścigach samochodowych, które zakończyły się tragicznym wypadkiem i śmiercią dwojga dzieci. Teraz prokuratura oskarża ją o morderstwo, co czyni ten proces wyjątkowym.

Polka stanie przed sądem oskarżona o morderstwo
Dwa lata temu w Barsinghausen w Dolnej Saksonii, Ewa P. prowadziła swoje Audi A6 z prędkością 180 km/h na drodze, gdzie obowiązywało ograniczenie do 70 km/h. Jej niebezpieczna jazda zakończyła się czołowym zderzeniem z Nissanem Qashqai, w którym podróżowało małżeństwo z dwójką małych dzieci. Chłopcy w wieku 2 i 6 lat zginęli, pomimo że byli przypięci pasami w fotelikach dziecięcych. Rodzice cudem przeżyli wypadek. Proces przyciąga dużą uwagę, ponieważ Polka może zostać skazana na dożywocie, jeśli sąd uzna, że jej działania były umyślnym morderstwem.
Dalsza część artykułu poniżej.
Bild donosi, że podczas pierwszego procesu 40-latka została skazana na sześć lat więzienia, a jej rywal z wyścigu, Marco S., na cztery lata. Po apelacji prokuratury wyrok został uchylony przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości, który uznał, że sprawa wymaga ponownego rozpatrzenia. Teraz oboje oskarżeni znów stanęli przed sądem. Prokuratura twierdzi, że Ewa P. świadomie narażała życie innych, wykorzystując swój samochód jako „zagrożenie publiczne”. Kobieta zaprzecza, tłumacząc, że spieszyła się do swoich dzieci.
Przeczytaj: Niebezpieczny wypadek na A11: 28-letni Polak wracał do kraju, dwie osoby zostały ranne
Marco S., współoskarżony o morderstwo, dobrowolnie zaoferował 30 tys. euro odszkodowania rodzinie zmarłych dzieci, przyznając, że ponosi część winy za ich śmierć. Świadkowie z pracy Ewy P. opisali ją jako osobę często przekraczającą prędkość i lubiącą ryzyko na drodze. W sądzie kobieta przeprosiła rodziców ofiar, mówiąc, że sama jest matką i babcią, i że nie ma dnia, aby nie myślała o tym, co się stało. Ojciec dzieci, Sarbast A., podkreślił jednak, że przeprosiny niczego nie zmienią i nie złagodzą bólu, jaki codziennie odczuwa jego rodzina.
Wypadek, w którym zginęła dwójka dzieci
Wypadek miał miejsce przy trudnych warunkach pogodowych. Polka jechała po wiejskiej drodze swoim autem o mocy 252 KM. Na rondzie spotkała Marco S., który prowadził Seata Cuprę Formentor o mocy 311 KM. Marco S. później tłumaczył, że poczuł się sprowokowany przez Ewę P., co doprowadziło do rozpoczęcia wyścigu. Oboje rozpędzili się do prędkości 180 km/h, co było znacznie powyżej dozwolonego limitu 70 km/h. Ewa P. straciła panowanie nad samochodem, wpadła w poślizg i uderzyła w Nissana Qashqai, którym podróżowała rodzina.
Proces w tej sprawie może stać się przełomowym momentem w podejściu do przekraczania prędkości na drogach, traktując je nie tylko jako wykroczenie, ale potencjalnie jako przestępstwo o znamionach morderstwa. Ostateczny wyrok w tej sprawie ma zapaść 24 lipca, a sąd w Hanowerze musi teraz zdecydować, czy Ewa P. rzeczywiście ponosi odpowiedzialność za morderstwo dwójki dzieci. Marco S., który także uczestniczył w nielegalnym wyścigu, może zostać skazany na 10 lat pozbawienia wolności, jeśli sąd uzna jego winę.