Wybory 26 września mają kluczowe znaczenie dla przyszłości Niemiec i całej Unii Europejskiej. Angela Merkel odda władzę po 16 latach, a jej miejsce może zająć Annalena Baerbock, reprezentantka Zielonych. Byłoby to polityczne trzęsienie ziemi, ponieważ Baerbock jest uważana za najbardziej lewicową kandydatkę na kanclerza Niemiec w historii.
Od kilku tygodni Zieloni zajmują pierwsze miejsce w większości sondaży, wyprzedzając sojusz CDU/CSU, który jest trzonem koalicji, które od 16 lat rządzi w Niemcami.
W ostatnich wyborach federalnych 24 września 2017 r. Zieloni uzyskali zaledwie 8,9 proc. głosów poparcia. Tymczasem obecnie, na cztery miesiące przed wyborami, zdecydowanie prowadzą w sondażach. Od kilku tygodni poparcie dla tej partii waha się od 24 do 28% głosów. W tych samych sondażach koalicja CDU / CSU, do której należy Angela Merkel) plasuje się na drugim miejscu.
Niemcy mają dość obecnego rządu federalnego
Wydaję się już pewne, że od jesieni Zieloni będą mieli decydujący wpływ na politykę rządu federalnego Niemiec. Jeśli nie zdobędą stanowiska kanclerza, staną się drugą z kolei siłą rządzącą.
Jest nawet możliwe, że Niemcy będą miały lewicowy rząd kierowany przez Zielonych w koalicji z SPD i lewicowa partią Die Linke.
W spokojniejszym scenariuszu przewiduje się, że Zieloni mogliby utworzyć koalicję z CDU / CSU. Obie strony stwierdziły, że są otwarte na ten pomysł. Znacznie mniej realny jest pomysł koalicji Zielonych z SPD i liberałami z FDP.
Jeśli chodzi o politykę europejską, Zieloni są zdecydowani wyjść poza państwa narodowe i ustanowić „Europejską Republikę Federalną”.
Dążąc do tego ostatecznego celu, partia domaga się, aby „UE otrzymała instrument do tworzenia własnej, trwałej polityki fiskalnej, której stosowanie nie może być blokowane przez poszczególne kraje w przypadku kryzysu”.
W istocie oznaczałoby to, że parlamenty narodowe miałyby niewiele do powiedzenia na temat polityki fiskalnej, a płace minimalne i standardy socjalne byłyby takie same w całej Unii.
W stosunkach międzynarodowych Zieloni chcą, aby polityka zagraniczna Niemiec kierowała się przede wszystkim zasadami moralnymi. Interesy gospodarcze i potrzeby bezpieczeństwa nie odgrywają dla nich większej roli.
Zieloni opowiadają się na przykład z ostrzejszą polityką w stosunkach z Chinami i Rosją. Ale partia krytycznie odnosi się również do Stanów Zjednoczonych i odrzuca pomysł wydawania 2% produktu krajowego brutto na obronność.
Polityka otwartych granic w zakresie imigracji
Od 2015 roku Annalena Baerbock wspiera politykę otwartych granic Angeli Merkel. Manifest wyborczy Partii Zielonych posuwa się nawet do poparcia „przyjaznej polityki imigracyjnej”.
W rzeczywistości Zieloni próbują usunąć popularnego polityka, Borisa Palmera, burmistrza Tybingi. Jest on krytykiem polityki otwartych granic swojej partii. Baerbock oskarżyła go w ostatnich dniach o bycie „rasistą”. Palmer zareagował atakując partię za wspieranie „kultury anulowania”.
Kolejne rewelacje z “Wiadomości TVP”. Niemcy rzekomo zachwycają się polityką PiS
Partia urzędników
Jedną z głównych cech Zielonych jest to, że około 44% członków partii to urzędnicy państwowi lub osoby zatrudnione w sektorze publicznym. Urzędnicy państwowi to również najliczniejsza grupa wyborców tej partii.
Nic dziwnego, zatem, że Zieloni opowiadają się za silną rolę państwa w polityce gospodarczej, a także za nacjonalizacją firm z branży nieruchomości „w razie ostateczności”. W stolicy Niemiec, Berlinie, Zieloni aktywnie wspierają inicjatywę upaństwowienia przedsiębiorstw mieszkaniowych, które posiadają ponad 3000 mieszkań na wynajem.
Zieloni mają wiele wspólnego z SPD i Die Linke, jeśli chodzi o idee ponownego wprowadzenia podatku majątkowego i znaczne zwiększenie podatku dochodowego. Przedsiębiorcy martwią się perspektywą przejęcia władzy w kraju przez te trzy partie, a wielu z nich już rozważa opuszczenie Niemiec, jeśli lewica dojdzie do władzy – pisze niemiecki socjolog Rainer Zitelmann na stronie nationalinterest.org.