Przejdź do treści

Z życia grupy Polaków w Niemczech „Podróże Małe i Duże”: Relacja ze spływu kajakowego

21/09/2024 20:53 - AKTUALIZACJA 21/09/2024 20:56

Grupa Podróże Małe i Duże znana ze swoich kreatywnych pomysłów i bogatego kalendarza wydarzeń, skorzystała z pięknej pogody i wybrała się na spływ kajakowy po rzece Lahn.   
Warunki do pływania były idealne – bez deszczu, z bezchmurnym niebem i stałym słońcem, a także całkowitym brakiem wiatru. Wyjazd został doskonale zorganizowany przez Jarka Zająca, który zadbał o każdy szczegół – od kajaków, przez transport, aż po ognisko i porządek. Dzięki temu uczestnicy mogli w pełni cieszyć się wyprawą, nie martwiąc się o nic.

Spotkaliśmy się na kempingu Gräveneck, należącym do okręgu Limburg-Weilburg, w piątek o godzinie 17:00. Zaparkowaliśmy kilkadziesiąt samochodów, rozstawiliśmy namioty zgodnie z wytycznymi, aby jak najbardziej zaoszczędzić miejsce. Wiedzieliśmy, że będzie nas dużo, ale to jak to wyglądało na miejscu przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Ponad 100 Polaków na jednym kempingu bawiła się wyśmienicie przy wieczornym grillu, a później ognisku! Śmiechów i tańców nie było końca, choć wiedzieliśmy, że o 8:00 rano należy wypłynąć kajakami w trasę.
Przeczytaj także: “Podróże Małe i Duże”: Jak Facebookowa grupa jednoczy Polaków w Niemczech przez pasję do podróżowania

W sobotę rano dotarły do nas kolejne osoby i wspólnie ruszyliśmy pieszo na dworzec kolejowy, oddalony zaledwie o 300 metrów. Pociągiem ruszyliśmy w stronę Fuldy, wysiadając w Braunfels. Po wyjściu z pociągu kierowaliśmy się od razu w stronę rzeki, gdzie czekał na nas personel z kajakami. Uśmiechnięci i pełni energii wybraliśmy odpowiednich rozmiarów kapoki, baniaki wodoszczelne na nasze rzeczy, wiosła i kajaki zgodnie z listą, którą czytał Jarek i Ada. Dostaliśmy mapki z miejscami cumowania i restauracjami na naszej trasie, jak również ulotki jak samemu obsługiwać śluzy na rzece Lahn, których było po drodze aż 8. Po krótkim przeszkoleniu zabraliśmy swoje łodzie i spuściliśmy je na wodę.

Jako, że byliśmy na pięknym, malowniczym terenie, który był parkiem narodowym to cumowanie łodzi w było dozwolone jedynie w miejscach do tego wyznaczonych. 
Czas spływu wyniósł około 7 godzin. W tym czasie pokonaliśmy dystans aż 24 km. Co było sprytne to, że dopłynęliśmy do tego samego kempingu Gräveneck, gdzie już nocowaliśmy i gdzie już były nasze rzeczy. Tym samym nie było konieczności martwienia się o nasze kajaki i wiosła czy też o dodatkowy transport.
Przeczytaj także: Z Frankfurtu nad Menem na podbój Arktyki. Niezwykła podróż polskiej grupy z Niemiec

Ważna informacja dla chętnych, którzy taki spływ chcieliby przeżyć to, że wyjście z wody jest na 48,6 kilometrze rzeki, co jest podane na białych znakach wzdłuż rzeki. Jarek dodatkowo dla lepszej orientacji na kamieniach zawiesił polską flagę. 

Każdy otrzymał żeton na prysznic, z którego chętnie skorzystaliśmy po całym dniu wiosłowania. Słońce i wysiłek fizyczny pomogły niektórym zażyć wieczornej drzemki. Wieczorem spotkaliśmy się przy ognisku.

W niedzielę mieliśmy już więcej czasu. Ponieważ do pokonania było mniej kilometrów. Po wspólnym śniadaniu, po godzinie 9:00 ruszyliśmy do łodzi i płynęliśmy dalej, aby pokonać dystans 21 km. Po drodze odwiedziliśmy restaurację, w której raczyliśmy się obiadem. 
Przeczytaj także: Z Frankfurtu nad Menem do Norwegii: Niezwykła podróż survivalowa grupy „Podróże Małe i Duże” – przygoda, przetrwanie i lekcje bushcraftu

Meta była w miejscowości Runkel na 60,7 kilometrze rzeki. Tam wyciągnęliśmy i wyczyściliśmy nasze kajaki. Powrót koleją do kempingu Graeveneck zajął zaledwie parę minut. Po przybyciu do obozowiska niektórzy musieli się zdrzemnąć, inny byli głodni, a jeszcze inni zaczęli się już zbierać do domów.

Wydarzenie to było nie lada wyzwaniem z punktu widzenia organizacyjnego, a było bardzo udane i oby więcej takich.
O aktualnych wydarzeniach przeczytacie na naszym Facebooku oraz na stronie podrozemaleiduze.net 
Pozdrawiam,
Darek Grom
Administrator grupy PMiD