
Niemiecki producent żywności zbankrutował: Coraz częściej w niemieckich supermarketach takich jak Edeka czy Rewe można zobaczyć puste półki – i nie chodzi tu o chwilowe braki, lecz o poważny sygnał ostrzegawczy dla całej branży. Wysokie koszty energii, inflacja i osłabienie gospodarki sprawiają, że nawet innowacyjne i znane firmy spożywcze nie wytrzymują presji. Tym razem problem dotknął producenta, którego produkty znajdziemy także w polskich sklepach. (Dalsza część artykułu poniżej)

Niemiecki producent żywności zbankrutował. Produkty trafiały do Polski
Niemiecka gospodarka znajduje się w trudnym momencie. Wysokie koszty surowców i energii, skutki pandemii COVID-19, a także globalne zmiany w łańcuchach dostaw – wszystko to sprawia, że coraz więcej firm staje na skraju bankructwa. Szczególnie mocno dotyka to branżę spożywczą, gdzie marże są niskie, a konkurencja ogromna. W ostatnich miesiącach coraz więcej producentów żywności ogłasza upadłość. Problem ten nie omija nawet tych firm, które wcześniej uchodziły za nowoczesne, zrównoważone i doskonale wpisujące się w obecne trendy konsumenckie.
Ofiarą najnowszego kryzysu stała się firma Beetgold, która zaledwie kilka lat temu zdobyła uznanie dzięki swojemu unikalnemu podejściu do produkcji żywności. Start-up powstał w 2019 roku i specjalizował się w tzw. upcyclingu, czyli przetwarzaniu resztek warzyw – takich jak wytłoki z marchwi czy buraków – na pełnowartościowe produkty: tortille, wrapy, spody do pizzy czy warzywne pasty do smarowania. Przeczytaj także: Boom cenowy w supermarketach: Te produkty niedługo gwałtownie podrożeją
Ich oferta była skierowana do świadomych konsumentów szukających zdrowszych, bardziej ekologicznych alternatyw. Produkty Beetgold pojawiały się nie tylko na półkach niemieckich sklepów, ale również w niektórych sieciach w Polsce, gdzie zyskiwały na popularności wśród wegan, wegetarian i osób dbających o dietę.
Supermarkety szykują się na braki. Klienci też odczują skutki
Beetgold właśnie rozpoczął postępowanie upadłościowe. Firma ma nadzieję na przetrwanie – prowadzi restrukturyzację i szuka inwestorów, którzy mogliby pomóc w odbudowie. Mimo to już teraz wiadomo, że dostawy do sklepów będą ograniczone. Dla sieci takich jak Edeka i Rewe oznacza to kolejne luki w asortymencie – w czasie, gdy i tak zmagają się z rosnącą presją logistyczną i finansową. Klienci muszą się liczyć z tym, że znane im produkty – często te „lepszej jakości” – po prostu znikną z półek.
Sytuacja Beetgold to tylko jeden z wielu przypadków, które pokazują, w jak trudnej sytuacji znajduje się obecnie sektor spożywczy. Producenci nie tylko muszą zmagać się z kosztami, ale też z coraz bardziej oszczędzającymi konsumentami. Nawet podstawowe produkty, jak mąka czy cukier, w ostatnich miesiącach mocno zdrożały. Nic więc dziwnego, że popyt na droższe, ekologiczne lub innowacyjne produkty zaczyna słabnąć.
Eksperci ostrzegają, że jeśli nie nastąpi szybka poprawa warunków gospodarczych – lub wsparcie dla kluczowych producentów – podobnych upadłości może być więcej. A to oznacza jeszcze mniej różnorodności na półkach i większe problemy dla detalistów.
Co dalej? Firma nie składa broni
Jak podaje KA Insider, mimo ogłoszenia upadłości, Beetgold nie rezygnuje z walki o przetrwanie. Firma liczy na to, że uda się znaleźć inwestorów i przeprowadzić restrukturyzację. Jeśli się uda, produkty mogą wrócić do sklepów – być może nawet w większym asortymencie niż dotąd. Tymczasem klienci powinni przygotować się na krótkotrwałe braki i rosnące ceny. W obliczu rosnącej niepewności w branży spożywczej, warto śledzić sytuację na bieżąco.