Chaos na ulicach w Berlinie. Aktywiści klimatyczni z ruchu „Oszczędzaj jedzenie – ratuj życie” po raz kolejny zablokowali główne berlińskie drogi w godzinach szczytu. W pewnym momencie strajk klimatyczny przyjął wyjątkowo agresywny charakter – nie chcieli przepuścić nawet karetki pogotowia – informuje BILD.
W poniedziałek odbył się kolejny strajk aktywistów klimatycznych ruchu „Oszczędzaj jedzenie – ratuj życie”. Manifestanci po raz czwarty zablokowali główne ulice w Berlinie, doprowadzając do szału kierowców. „Spier*****! Chcę jechać do pracy, wystarczy, że już nie mam pieniędzy przez pandemię” – krzyczy kierowca na jednym z nagrań opublikowanych na Twitterze i wyrywa transparent z rąk demonstrantów.
Przy zjeździe z autostrady A111 na Kurt-Schumacher-Platz kierowca samochodu wpadł w szał do tego stopnia, że uderzył demonstranta w twarz i krzyknął: „No dalej, odwal się, musimy pracować!”.
Niedawno na Twitterze pojawiło się nagranie, które wzbudziło największe kontrowersje. Podczas zeszłotygodniowej blokady ulic w Steglitz aktywiści nie chcieli przepuścić karetki pogotowia z włączonymi sygnałami i pacjentem w środku.
Chaos na ulicach w Berlinie. Miasto sparaliżował strajk klimatyczny
W poniedziałek rano 31 aktywistów zablokowało w sumie cztery drogi: A100 na wysokości Beusselstraße, Dohnagestell, Jakob-Kaiser-Platz/Goerdelerdamm i Spandauer Damm. Niektórzy z demonstrantów leżeli na asfalcie.
Policja zatrzymała 24 podejrzanych. Aby zapobiec ponownemu blokowaniu dróg, protestujący powinni pozostać w policyjnym areszcie. Sędzia jednak pozwolił im odejść – i natychmiast zablokowali Spandauer Damm i Seestraße w trzech miejscach po południu.
BILD, PolskiObserwator.de
Czytaj wszystkie nasze najnowsze wiadomości w Google News