
Koniec słynnej fabryki w Niemczech – eksperci jako powód wskazują polskie podatki – Z dnia na dzień mogą zniknąć setki miejsc pracy. Przyszłość jednego z najważniejszych zakładów przemysłowych w zachodnich Niemczech stanęła pod znakiem zapytania. Fabryka, która jeszcze dekady temu dawała zatrudnienie ponad 2000 osobom, dziś zatrudnia niespełna 500 pracowników. Wszyscy oni właśnie otrzymali niepokojące wiadomości. W tle tej historii pojawiają się nazwy światowych koncernów motoryzacyjnych – od BMW i Volkswagena po Forda i Renault. A także Polska i kwestia polskich podatków.

Koniec słynnej fabryki w Niemczech
Wszystko wskazuje na to, że to koniec pewnej epoki. Zakład, który przez lata był przemysłowym sercem 94-tysięcznego miasta, padł ofiarą międzynarodowych strategii oszczędności. Przenoszenie produkcji tam, gdzie podatki są niższe, a koszty pracy bardziej konkurencyjne, jest kluczowe. Pracownicy są zszokowani – wielu z nich spędziło w fabryce całe swoje zawodowe życie. Teraz muszą przygotować się na najgorsze. Mimo że oficjalnie likwidacja produkcji ma nastąpić dopiero pod koniec 2025 roku, upadłość została już ogłoszona.
To Neapco ogłasza upadłość. Produkcja ma zakończyć się w 2025 roku
Chodzi o niemiecki oddział firmy Neapco z siedzibą w Düren w Nadrenii Północnej-Westfalii. Firma produkuje półosie, wały napędowe i inne komponenty dla największych koncernów samochodowych świata. Historia zakładu sięga 1968 roku. Wtedy został założony przez Forda. Przez kolejne dekady zmieniał właścicieli – był częścią Visteon, następnie trafił w ręce Tedrive Holding. Od 2010 roku należy do amerykańskiego koncernu Neapco Holdings, będącego dziś częścią chińskiej grupy Wanxiang. Zakład, który kiedyś zatrudniał 2000 osób, dziś zatrudnia tylko 500. Te miejsca pracy stoją teraz pod znakiem zapytania.
Powodem złożenia wniosku o upadłość jest decyzja spółki matki o nieprzedłużaniu umowy o przejęciu strat. Umowa ta dotąd ratowała sytuację finansową niemieckiego oddziału. Miała zostać automatycznie przedłużona o kolejne pięć lat. Jednak koncern wycofał się z tej decyzji. To oznacza, że fabryce grozi niewypłacalność. Produkcja w Düren ma zakończyć się w grudniu 2025 roku. Natomiast pracownicy otrzymają świadczenia z tytułu niewypłacalności jedynie za lipiec i sierpień. To kolejny cios dla regionu, który od dekad związany był z przemysłem motoryzacyjnym.
Przeczytaj także: Koniec potęgi niemieckiej motoryzacji. Bomba na miłośników aut z Niemiec Dalsza część artykułu poniżej
Polska w centrum uwagi
Szczególne kontrowersje wzbudza model biznesowy firmy, który – według portalu wsws.org – odegrał kluczową rolę w pogrążeniu zakładu. Komponenty produkowane w Düren trafiają bowiem nie bezpośrednio do klientów, lecz do siostrzanego zakładu firmy w Praszce w Polsce. To stamtąd są dopiero wysyłane i fakturowane klientom na całym świecie. Efekt? Dochody trafiają do polskiego oddziału, a nie do niemieckiego zakładu. Dzięki temu firma płaci podatki w Polsce, gdzie stawki są znacznie niższe niż w Niemczech. Do tej pory różnice pokrywano właśnie z umowy o przejęciu strat – ale teraz to już przeszłość.
Upadłość Neapco wpisuje się w szerszy trend. Jak ostrzega niemiecki ekspert motoryzacyjny Ferdinand Dudenhöffer, w najbliższych pięciu latach z branży motoryzacyjnej i okołoprzemysłowej w Niemczech zniknie nawet 230 000 miejsc pracy. Już teraz producenci tacy jak VW, BMW, Mercedes, Audi, Porsche, Ford czy Opel zapowiedzieli redukcję zatrudnienia. Dotknie to dziesiątki tysięcy etatów. Niepewna jest również przyszłość samej produkcji tych marek w Niemczech. Coraz więcej firm przenosi montownie do Europy Środkowo-Wschodniej lub Azji.
500 osób może stracić pracę
Na tym tle upadek Neapco w Düren może wydawać się jedynie symbolicznym gestem – ale dla lokalnej społeczności to realna tragedia. To nie tylko kwestia 500 etatów. To także setki rodzin, dla których zakład był głównym źródłem dochodu. Dla miasta to koniec długiego etapu rozwoju przemysłowego. Burmistrz Düren zapowiedział już współpracę z lokalną agencją rozwoju WIN.DN, by pomóc pracownikom znaleźć nowe miejsca pracy. Pojawiły się też spekulacje, że zakład mógłby zostać wykorzystany do produkcji wojskowej – potencjalnie we współpracy z firmą Rheinmetall.
Tymczasem związki zawodowe, mimo wcześniejszego porozumienia zakładającego brak zwolnień do 2029 roku, zostały przez decyzję firmy zaskoczone. Niemieckie media podkreślają, że porozumienie zawarte z IG Metall traci właśnie moc. W tle słychać głosy o potrzebie tworzenia niezależnych komitetów pracowniczych i zmianie dotychczasowego modelu zarządzania przemysłem. Dla wielu obecna sytuacja to symbol głębokiego kryzysu – nie tylko gospodarczego, ale i społecznego.