
Motoryzacyjni giganci porzucą auta. Niemiecki przemysł obronny stoi u progu wielkiej transformacji. W obliczu rosnących wydatków na zbrojenia Federalne Stowarzyszenie Niemieckiego Przemysłu Bezpieczeństwa i Obrony (BDSV) proponuje śmiałe rozwiązanie: zaadaptowanie sektora motoryzacyjnego do produkcji wojskowej. Ten odważny plan ma pomóc w zapełnieniu luki produkcyjnej, jaka powstała w wyniku zakłóceń w łańcuchach dostaw i rosnącego zapotrzebowania na sprzęt wojskowy. (Dalsza część artykułu poniżej)

Motoryzacyjni giganci porzucą auta. Z fabryk będą wyjeżdżały czołgi dla armii
Podobnie jak Niemcy musiały szybko znaleźć alternatywne źródła energii po odcięciu gazu z Rosji, tak teraz analizują możliwość przekierowania potencjału fabryk samochodowych na produkcję czołgów, amunicji i innych systemów uzbrojenia. Inicjatywa wpisuje się w europejski program „ReArm Europe”, który ma zapewnić UE większą niezależność od amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego i zmobilizować ponad 800 miliardów euro na rozwój sektora obronnego. Przeczytaj także: Niemcy w obliczu polityki oszczędnościowej. Rząd chce ciąć zasiłki i emerytury, aby sfinansować armię
Nie jest to całkowicie nowy pomysł – pierwsze kroki w tym kierunku podjęto już w czerwcu 2024 roku, kiedy gigant motoryzacyjny Continental i firma zbrojeniowa Rheinmetall ogłosiły współpracę w zakresie przekwalifikowania pracowników – podaje Report24. „Każda poważna zmiana w przemyśle wymaga ścisłej kooperacji” – podkreśliła Ariane Reinhart z zarządu Continental.
Rheinmetall już realizuje ten plan w praktyce. Firma zapowiedziała konwersję dwóch swoich fabryk – w Berlinie i Neuss – z produkcji motoryzacyjnej na wojskową. Dzięki temu dynamicznie rozwijający się sektor obronny może zyskać dodatkowe moce produkcyjne. Efekty są już widoczne: Rheinmetall niemal podwoił swoje zyski operacyjne w branży zbrojeniowej, osiągając 339 milionów euro w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku. Dla porównania, dział motoryzacyjny odnotował spadek przychodów o 3,8%, do poziomu 74 milionów euro.
Kolejne firmy wkraczają do gry
Przykład Rheinmetall inspiruje innych graczy. Firma Hensoldt, specjalizująca się w technologiach wojskowych, planuje zatrudnienie 200 pracowników zwolnionych z firm motoryzacyjnych takich jak Continental i Bosch. Tymczasem niemiecko-francuskie konsorcjum KNDS zamierza przejąć fabrykę wagonów w Görlitz, należącą dotąd do Alstom, i przekształcić ją w zakład produkujący komponenty do czołgów Leopard 2 oraz transporterów opancerzonych Puma.
Wsparcie państwa kluczem do sukcesu
By jednak te przemiany mogły przebiegać sprawnie, przemysł obronny domaga się wsparcia rządu – przede wszystkim finansowania programów przekwalifikowania pracowników oraz pokrycia kosztów ich relokacji. Kluczowym wyzwaniem są również rygorystyczne procedury bezpieczeństwa dla osób zatrudnionych przy produkcji uzbrojenia. Proces ich weryfikacji trwa nawet kilka miesięcy, co może znacząco opóźnić realizację planów.
Niektórzy eksperci sugerują, że w transformację mogą włączyć się także inne sektory gospodarki, w tym budownictwo, metalurgia czy inżynieria mechaniczna. „Wkrótce zobaczymy szeroko zakrojoną mobilizację zasobów gospodarczych na rzecz obronności” – podkreśla Hans Christoph Atzpodien, lider grupy lobbującej na rzecz przemysłu zbrojeniowego.
Jeśli plan się powiedzie, Niemcy mogą stać się jednym z kluczowych graczy w nowoczesnej, europejskiej zbrojeniówce – a fabryki, które do tej pory produkowały samochody, mogą wkrótce zacząć dostarczać sprzęt militarny dla niemieckiej i europejskiej armii.