Sekretarz generalny DGIIN oraz były prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Interdyscyplinarnego Medycyny Intensywnej i Ratunkowej (Divi) Uwe Janssens powiedział w rozmowie z dziennikiem „Tagesspiegel”, że pielęgniarki i pielęgniarze pracują w warunkach „ciągłego kryzysu”. Pandemia koronawirusa, a szczególnie obecna, trzecia fala zakażeń, pogorszyła i tak już złą sytuację – ocenił.
Ponad dwie trzecie pracowników oddziałów intensywnej opieki medycznej, pogotowia ratunkowego i ratowników, którzy już porzucili swoją pracę, wskazali w ankiecie, że na ich decyzję wpływ miało pogorszenie się sytuacji epidemicznej w kraju. Czytaj dalej poniżej
Niemiecki lekarz oskarżony o zabicie trzech pacjentów
Konsekwencje masowych rezygnacji wśród personelu medycznego mogłyby mieć katastrofalne skutki – pisze „Tagesspiegel”. Już teraz brakuje 100 tys. pielęgniarzy w opiece długoterminowej. Według danych Niemieckiego Stowarzyszenia Zawodowego Pielęgniarek i Niemieckiej Rady Pielęgniarek 40 proc. wszystkich opiekunów osiągnęło wiek emerytalny w ciągu ostatnich 10 lat.
W badaniu przeprowadzonym przez Izbę Pracy w Bremie i ośrodek badawczy SOCIUM na uniwersytecie w tym mieście zdefiniowano, co sprawiłoby, że pielęgniarze i pielęgniarki pozostaliby w swoich zawodach. Są to m.in.: zapewnienie przez pracodawcę ilości czasu wystarczającej na zapewnienie pacjentom opieki wysokiej jakości, niezmuszanie do pracy w dni wolne, wyższe wynagrodzenie podstawowe i wyższe dodatki za szczególne obowiązki. Jako istotne wskazano też lepsze wsparcie psychologiczne dla pracowników oddziałów intensywnej terapii, którzy narażeni są na silny stres.
Stres ten związany jest nie tylko z wykonywaną pracą – wskazał Jansenss, dodając, że personel medyczny jest często oskarżany przez osoby z zewnątrz o szerzenie paniki na temat epidemii. „Zamiast to robić, społeczeństwo powinno stać murem za personelem medycznym” – zaznaczył. (PAP)