Przejdź do treści

Niemcy ogłosili finał poszukiwań dzikiego drapieżnika, który wzbudzał niepokój wśród mieszkańców i turystów

Tagi:
19/06/2025 10:49 - AKTUALIZACJA 19/06/2025 10:49
Niemcy ogłosili finał poszukiwań drapieżnika

Niemcy ogłosili finał poszukiwań drapieżnika – W niemieckim miasteczku Braunsbedra (Saksonia-Anhalt) zapanowało poruszenie, gdy pojawiły się doniesienia o możliwej obecności pumy w pobliżu popularnego jeziora Geiseltalsee. Nagranie wideo, które trafiło do lokalnych służb, wywołało prawdziwy alarm – na tyle poważny, że urzędnicy powołali sztab kryzysowy. Rozpoczęto przygotowania do schwytania drapieżnika, którego planowano uśpić i przewieźć do ogrodu zoologicznego w Halle. Władze zapewniały, że eksperci z 80-procentową pewnością rozpoznali na nagraniu pumę. Wzmożone patrole, niepokój wśród mieszkańców i odwołane spacery nad jeziorem – tak wyglądał dzień po „wielkiej kociej panice”.

W mediach lokalnych i ogólnokrajowych aż huczało od spekulacji. Czy dziki drapieżnik uciekł z prywatnej hodowli? Czy stanowi zagrożenie dla ludzi? Straż pożarna, policja i urzędnicy mobilizowali wszystkie siły, by jak najszybciej namierzyć zwierzę. Turystom i spacerowiczom odradzano przebywanie w rejonie jeziora. Nie brakowało także relacji mieszkańców, którzy – nieco żartobliwie, nieco z niepokojem – komentowali „egzotycznego gościa” w ich okolicy. Kierowca autobusu wycieczkowego, który zatrzymał się nad jeziorem z grupą seniorów, przyznał: „Może lepiej powiem o pumie dopiero, gdy dojedziemy do Naumburga”.

Niemcy ogłosili finał poszukiwań drapieżnika

Jednak dzień później wszystko się wyjaśniło – i wywołało niemałe rozbawienie. Drugie, wyraźniejsze nagranie rozwiało wątpliwości: tajemniczy „drapieżnik” okazał się zwykłym… kotem domowym. Susanne Lange, rzeczniczka powiatu Saalekreis, podkreśliła: „Nie możemy wykluczyć, że to była zwykła kotka”. Polowanie na pumę zostało więc oficjalnie zakończone. Mieszkańcy mogli odetchnąć z ulgą – i jednocześnie z lekkim rozbawieniem spojrzeć na całą sytuację.

Wcześniej niemieckie władze szukały już lwicy, która okazała się dzikiem

To jednak nie pierwszy raz, gdy Niemcy dali się nabrać. W lipcu zeszłego roku cała okolica Berlina żyła poszukiwaniami rzekomej lwicy, która miała grasować po lasach. Również wtedy zaalarmowane służby działały błyskawicznie – do czasu, aż okazało się, że „królowa dżungli” była w rzeczywistości… dzikiem. Jak informuje dziennik Bild, takie pomyłki są często efektem złudzenia optycznego. Zwierzęta uwiecznione na nagraniu mogą wyglądać na znacznie większe, niż są w rzeczywistości. Dopiero dokładne działania w terenie, z udziałem psów tropiących, pozwalają potwierdzić lub wykluczyć obecność prawdziwego drapieżnika.