Niemcy, zakaz wstępu do restauracji z dziećmi – kontrowersyjna decyzja właścicieli nadmorskich restauracji.
Niemieckie media opisują decyzję właścicieli restauracji w jednym z nadmorskich kurortów w Niemczech, którzy zabronili wchodzić do siebie rodzinom z dziećmi. Jak się okazuje ich problem nie jest odosobniony.
Niemcy, zakaz wstępu do restauracji z dziećmi
W nadbałtyckim kurorcie Dierhagen na półwyspie Fischland-Darß-Zingst trwa wojna między gośćmi, którzy chcą spokojnie zjeść wieczorem w restauracji, a rodzicami, którzy chcą tego samego, ale ze swoimi dziećmi – podaje „Bild”.
>>>Niemcy: Horror w domu jednorodzinnym w Chemnitz. Policja podała nowe fakty
Właścicielka „Schipperhus” wspomina niedawny incydent: „Mieliśmy komplet gości. Stali bywalcy siedzieli przy stoliku obok pary z Monachium. Pan był lekarzem, miał około 50 lat, a jego dziecko trzy lata. Po pomalowaniu kredkami naszych ścian, biegał boso po stole z brudnymi od piasku nogami i rzucał o ścianę makaronem z sosem pomidorowym.” Prośba o ujarzmienie dziecka, spotkała się z agresją. „Zostaliśmy bestialsko obrażeni – jak to właściwie zawsze bywa, gdy upomnimy rodziców, że mają obowiązek pilnować swoich dzieci” – zwierzyła się gospodyni.
Ponieważ tego sytuacje nie są rzadkością właściciele „Schipperhus” zdecydowali się wprowadzić osobliwy zakaz. W komunikacie na stronie internetowej lokalu napisano: „W związku z wieloma nieprzyjemnymi zdarzeniami, które miały miejsce w naszym lokalu postanowiliśmy zrezygnować z obsługi rodzin z dziećmi poniżej 12 roku życia”.
Właścicielka, przyznaje, że bardzo bała się tego kroku. “Największym problemem nie są dzieci, ale rodzice! (…) Większość z nich siedzi i patrzy w telefon, podczas gdy ich dzieci biegają z krzykiem po okolicy” – dodała.
Decyzja Ricardy Biebl spotkała się z ostrą krytyką.
„Byli tacy, którzy wyzwali nas od rasistów o osób nienawidzących dzieci” – powiedział mąż Ricardy, Stefan Biebl-Piesker.
Dodał jednak, że byli też goście, którzy pochwalili ich decyzję, “ale tylko nieliczni z nich piszą o tym publicznie”.
Ricarda Biebel powiedziała, że w mieście jest kilka innych restauracji, które nie wpuszczają rodzin z maluchami. Wyjaśniła jednak, że nie informują o tym oficjalnie z obawy przed hejtem. „Wolą mówić, że wszystko jest zarezerwowane, gdy rodzina z małymi dziećmi chce zjeść obiad po długim dniu spędzonym na plaży”.
Źródło: Bild.de, PolskiObserwator.de