
Technologie są na tyle zaawansowane, że niemal każdą sytuację można zmierzyć, zarejestrować czy kontrolować. Jednak czasami nawet najnowocześniejsze urządzenia mogą zawieść, co prowadzi do kuriozalnych sytuacji. Tak właśnie było w Belgii, gdzie pewien kierowca otrzymał mandat za prędkość, która wydaje się nieosiągalna dla zwykłego samochodu. 700 km/h – prędkość, która może szokować i budzić wątpliwości. Jak to możliwe, że Opel Astra, samochód o znacznie mniejszych możliwościach, mógł zostać zmierzony z tak absurdalną prędkością? Odpowiedź na to pytanie jest równie zaskakująca, co sama sytuacja.

Opel Astra złapana na „prędkości dźwięku”
Kiedy belgijski kierowca otrzymał list z mandatem, nie mógł uwierzyć własnym oczom. W dokumentach widniała kwota 6 597 euro oraz informacja, że poruszał się swoim Oplem Astrą z zawrotną prędkością 696 km/h. Tego rodzaju prędkość, odpowiadająca niemal 200 metrom na sekundę, wydaje się absolutnie nierealna, zwłaszcza że samochód tej klasy nie jest w stanie osiągnąć nawet połowy tej wartości.
Przeczytaj także: Mandaty za prędkość w Niemczech 2025 r. Przy takim wykroczeniu tracisz też prawo jazdy na miesiąc
Choć opisana prędkość była fizycznie niemożliwa do osiągnięcia przez jakiekolwiek auto na drogach publicznych, mandat opiewający na tak ogromną kwotę zaskoczył wielu. Jak się jednak okazało, to tylko wynik błędu w pomiarze. Prędkość 700 km/h nigdy nie została osiągnięta przez Opla Astrę – a cała sprawa miała swoje wyjaśnienie, podaje chip.de.
Skąd się wziął mandat 700 km/h?
Jak wyjaśnia magazyn Autozeitung, przyczyną całego zamieszania był błąd w systemie pomiarowym. W wyniku nieprawidłowego kodowania urządzenia pomiarowego, na wydruku pojawiła się nieprawdziwa prędkość 696 km/h. W rzeczywistości kierowca poruszał się z prędkością około 60 km/h, czyli niewiele powyżej dozwolonego limitu prędkości w terenie zabudowanym. To typowy przykład na to, jak technologia, mimo że uważana za niezawodną, może zawieść.
Choć absurdalny mandat za 700 km/h został anulowany, kierowca nie wyszedł całkowicie bez kary. Za niewielkie przekroczenie prędkości w Belgii, wynoszące od 1 do 10 km/h, ukarano go karą w wysokości około 53 euro – standardowa stawka za drobne wykroczenie drogowe w miastach.
Cała sytuacja z belgijskiego radarowego „blitzkriegu” stała się materiałem do śmiechu i przypomnieniem, że w technologiach nie zawsze wszystko działa jak należy. Choć błąd systemu prowadził do niecodziennego wyniku, to historia ta z pewnością zostanie zapamiętana jako przykład nietypowego mandatu, który na szczęście zakończył się w miarę łagodnie.