
Polski kierowca zatrzymany w Niemczech musiał od ręki zapłacić 7700 euro. Podczas rutynowej kontroli niemieckie służby Zoll natrafiły na sytuację, która zaskoczyła nawet doświadczonych funkcjonariuszy. Gdy zatrzymali polskiego kierowcę, szybko okazało się, że to nie była zwykła kontrola drogowa. W tle pojawiło się bowiem poważne zadłużenie, które trzeba było uregulować od ręki.

Polski kierowca zatrzymany w Niemczech musiał od ręki zapłacić 7700 euro
O sprawie poinformowały niemieckie służby celne z Osnabrück (Zoll) w oficjalnym komunikacie. Zatrzymany kierowca nie mógł uniknąć odpowiedzialności – służby dysponowały już nakazem egzekucji długu, który ciążył na mężczyźnie. Co więcej, zadłużenie było niemałe.
Jak podali celnicy, polski kierowca musiał natychmiast uregulować zaległość w wysokości ponad 7 700 euro. Cała kwota została od niego wyegzekwowana w miejscu zatrzymania. Jak przekazali niemieccy funkcjonariusze, mężczyzna zapłacił całą należność kartą płatniczą na miejscu. Dzięki temu uniknął dalszych konsekwencji prawnych oraz konfiskaty pojazdu. Przeczytaj także: Niemcy egzekwują opłaty drogowe na miejscu. Polska firma zapłaciła prawie 9 tys. euro Dalsza część artykułu poniżej
Niemieckie służby celne ostrzegają kierowców
Niemieckie służby Zoll przypominają, że w przypadku nieopłaconych mandatów, kar finansowych czy zobowiązań wobec niemieckich urzędów, egzekucja może nastąpić bez ostrzeżenia, podczas rutynowych kontroli drogowych. Zaległości muszą być w takich sytuacjach uregulowane natychmiast – gotówką lub kartą, w przeciwnym razie służby mogą zatrzymać pojazd lub zająć inne mienie.
Przypadek polskiego kierowcy to kolejny przykład, że niemiecka administracja bardzo skutecznie ściąga zaległe należności i wykorzystuje do tego codzienne kontrole transportowe.