Rowery elektryczne cieszą się ogromną popularnością w Niemczech już od kilku lat. Zdobyły serca zarówno młodszych, jak i starszych użytkowników. To nie tylko alternatywa dla samochodów, ale również sposób na aktywny wypoczynek, który pozwala na pokonywanie długich dystansów bez wylewania z siebie siódmych potów. W Polsce, choć moda na elektryki zaczęła się stosunkowo niedawno, również obserwujemy dynamiczny wzrost ich popularności. Coraz więcej osób dostrzega zalety tego rozwiązania, co sprawia, że elektryczne jednoślady zyskują na znaczeniu na rodzimym rynku. Jednakże, mimo licznych plusów, niosą ze sobą także pewne ryzyko, które zaczyna dawać o sobie znać w miastach, gdzie liczba użytkowników gwałtownie wzrasta. Przykład Monachium, jednego z najważniejszych miast Niemiec, ukazuje, że wprowadzenie elektrycznych rowerów do masowego użytku nie zawsze idzie w parze z bezpieczeństwem na drogach. André Löwig, właściciel kiosku w pobliżu mostu Wittelsbachera, odczuwa te zmiany na własnej skórze. Przez ostatnie dwadzieścia lat prowadzenia swojego małego biznesu, nigdy wcześniej nie spotkał się z tak intensywnym zagrożeniem, jakie teraz stwarzają nieodpowiedzialni rowerzyści. Oto na jakie problemy z rowerami elektrycznymi jest narażony sklepikarz.
Problemy z rowerami elektrycznymi
W Monachium, gdzie rowery elektryczne stały się codziennością, problem narasta w alarmującym tempie. Sytuacja wokół kiosku Löwiga stała się na tyle niebezpieczna, że mężczyzna zdecydował się na podjęcie drastycznych kroków w celu ochrony swoich klientów. Lekkomyślni rowerzyści, często rozwijający zbyt dużą prędkość, śmigają po wąskich chodnikach, ignorując znaki drogowe i przepisy – relacjonuje sprzedawca w rozmowie z abendzeitung-muenchen.de. Nawet wyraźne oznakowanie nie jest w stanie powstrzymać ich przed naruszaniem podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Czytaj dalej poniżej.
Niedawne asfaltowanie drogi prowadzącej do ścieżki rowerowej nad rzeką Isar, zamiast poprawić sytuację, jeszcze bardziej ją zaogniło. Rowerzyści, teraz jeszcze bardziej skuszeni gładką nawierzchnią, ścigają się po okolicy, nie zwracając uwagi na nic poza własną wygodą. „Zaczynam naprawdę mieć tego dość” – mówi Löwig, widząc, jak jego dotychczas spokojny biznes staje się areną niebezpiecznych zdarzeń.
Przeczytaj także: Koniec z hulajnogami elektrycznymi, rząd zaostrzy przepisy
„Bez względu na cokolwiek i kogokolwiek”
Chaos na monachijskich ścieżkach rowerowych osiągnął punkt krytyczny. Wielokrotnie dochodziło tam do wypadków, które często kończyły się poważnymi obrażeniami. Rowery elektryczne, które ze względu na swoją wagę i prędkość, stanowią szczególne zagrożenie, są jednym z głównych winowajców tej niebezpiecznej sytuacji.
W Polsce, gdzie liczba użytkowników elektryków rośnie, warto już teraz zwrócić uwagę na te zagrożenia. Monachijskie doświadczenia mogą stanowić ważną lekcję dla polskich miast, które dopiero zaczynają otwierać się na tę formę transportu.