Przejdź do treści

Taksówkarze blokują Berlin – protest przeciw Uberowi i Boltowi eskaluje

Tagi:
02/07/2025 18:06 - AKTUALIZACJA 02/07/2025 18:06
protest taksówkarzy w Berlinie

Protest taksówkarzy w Berlinie blokuje dzisiaj całe miasto. Są wściekli na Ubera i Bolta – i wyszli na ulice, by to pokazać. Dziesiątki, a może setki taksówek poruszają się dziś w żółwim tempie przez centrum niemieckiej stolicy, tworząc gigantyczne korki. Dla wielu kierowców to nie tylko manifestacja – to walka o przetrwanie w branży, którą ich zdaniem niszczą niskie ceny oferowane przez globalne platformy przewozowe. „To nie jest już konkurencja, to wykończenie rynku” – mówią protestujący. Domagają się równych zasad gry i wprowadzenia minimalnych cen również dla Ubera i Bolta, które obecnie mogą kusić klientów stawkami znacznie poniżej tych obowiązujących licencjonowane taksówki.

Protest taksówkarzy w Berlinie

Protest taksówkarzy w Berlinie

„To walka o przetrwanie” – mówią zgodnie kierowcy, którzy zorganizowali wielki przejazd protestacyjny przez centrum niemieckiej stolicy. Kolumna taksówek porusza się w tempie spacerowym przez Tiergarten, blokując okolice Großen Stern i sparaliżowując ruch w dzielnicy Mitte. Podobne akcje planowane są także w innych niemieckich miastach, m.in. we Frankfurcie, Moguncji, Kolonii i Stuttgarcie, podaje berliner-kurier.de.
Przeczytaj także: Groźny wypadek Tesli na A4. Autostrada została całkowicie zamknięta dla ruchu

Główne zarzuty branży? Brak równych zasad gry. Podczas gdy dla tradycyjnych taksówek obowiązują urzędowo ustalone minimalne ceny przejazdów, firmy typu Uber czy Bolt mogą oferować swoje usługi po znacznie niższych stawkach. „To nieuczciwa konkurencja” – mówi Michael Oppermann z Federalnego Związku Taksówek i Wynajmu Samochodów.

Zawód taksówkarza zagrożony?

Wielu berlińskich taksówkarzy przyznaje, że ich dochody drastycznie spadły, a jednocześnie koszty prowadzenia działalności ciągle rosną. Wśród kierowców dominuje poczucie frustracji i bezsilności. „Uber, Bolt i inni niszczą nasz zawód” – to najczęściej powtarzane zdanie na ulicach Berlina.

Związek zawodowy apeluje do rządu o wprowadzenie minimalnych cen także dla przewoźników działających przez aplikacje. Tymczasem przedstawiciele platform odpowiadają krytyką – szef Bolt na Niemcy, Christoph Hahn, twierdzi, że wprowadzenie minimalnych stawek nie uratuje rynku taksówek, a jedynie doprowadzi do wzrostu cen dla klientów. W jego ocenie wielu pasażerów mogłoby zrezygnować z usług i wrócić do własnych aut.

Chaos w Berlinie

Dla pasażerów oznacza to jedno: chaos. Już od rana w Berlinie brakuje dostępnych taksówek, a czas oczekiwania – zarówno na ulicach, jak i przez aplikacje – jest wyraźnie dłuższy. Szczególnie trudno o przejazd w rejonie dworców, hoteli oraz na lotnisku BER.

To nie tylko spór o ceny – to walka o przyszłość zawodu. Protest taksówkarzy to nie pokaz siły, lecz rozpaczliwy apel o ratunek. W tle toczy się brutalna walka o klienta – i o przetrwanie w coraz trudniejszych warunkach rynkowych.