
Volkswagen i Tesla oskarżone o oszustwo: Zasięg podany na stronach producentów nigdy nie jest idealnie zgodny z rzeczywistością, ale to zupełnie normalne. Tymczasem kilka znanych marek, takich jak Volkswagen, Tesla, BYD czy Stellantis (Fiat, Peugeot), znalazło się pod lupą włoskiej organizacji ochrony konkurencji i konsumentów – AGCM. Powodem ma być rzekomo mylące informowanie klientów o realnym zasięgu samochodów elektrycznych. Jednak czy to faktycznie problem producentów? A może chodzi o metodę testowania?

Volkswagen i Tesla oskarżone o oszustwo przy produkcji elektryków
Każdy producent samochodów elektrycznych musi stosować się do określonych norm pomiaru zasięgu. Obowiązująca w Unii Europejskiej procedura testowa jest jednolita dla wszystkich marek, co oznacza, że dane podawane przez Volkswagena czy Teslę nie są manipulacją, a wynikiem standardowej metodologii. Problem polega na tym, że testy te nie zawsze odzwierciedlają codzienne warunki jazdy.
Przeczytaj także: Koniec z erą elektryków. Niemcy wracają do samochodów spalinowych
To tak, jakby ktoś kupił elektryczne auto, po czym narzekał, że jazda z prędkością 130 km/h szybciej zużywa energię – co jest oczywiste. AGCM skupiło się na producencie, zamiast na samej metodologii pomiarowej, co wydaje się być sporym uproszczeniem.
Nikt nie wymaga ostrzeżeń
AGCM zarzuca markom samochodowym brak informacji o tym, jakie czynniki wpływają na rzeczywisty zasięg aut. To jednak dotyczy nie tylko elektryków – auta spalinowe również zużywają paliwo w zależności od stylu jazdy, a mimo to nikt nie domaga się dodatkowych ostrzeżeń na stronach producentów, podaje topgear.nl. Przy dynamicznej jeździe z wysokimi prędkościami spalanie będzie znacznie wyższe niż podane w oficjalnych testach. Klienci powinni mieć świadomość, że podobnie jest w przypadku aut elektrycznych.
Sprawdź: Ta marka aut jest spalona: kierowcy ukrywają logo ze strachu
Co z żywotnością baterii? Tu faktycznie brakuje informacji
Jednak jeden zarzut wydaje się uzasadniony. Brakuje jasnych informacji o degradacji baterii oraz o rzeczywistych warunkach gwarancji na akumulator. Wiele osób może być zainteresowanych tym, jak szybko zmniejszy się pojemność akumulatora po kilku latach eksploatacji. W rzeczywistości zależy to od stylu użytkowania – częste korzystanie ze stacji szybkiego ładowania oraz regularne ładowanie akumulatora do 100% mogą wpływać na jego żywotność.
Sprawdź: Oto najbardziej niezawodny samochód 2025 roku – Tesla na samym końcu rankingu
Z drugiej strony, producenci samochodów spalinowych też nie podają oficjalnie, czy silnik wytrzyma 200 000 czy 500 000 kilometrów. W obu przypadkach kluczowe jest, jak auto jest eksploatowane.
Zarzuty wobec Tesli, Volkswagena czy Stellantisa wydają się nieco na wyrost. To nie producenci, a metodologia testowa powinna być poddana weryfikacji. Oczywiście warto poprawić komunikację dotyczącą żywotności baterii, ale wymuszanie dodatkowych ostrzeżeń o zasięgu nie ma sensu – kierowcy powinni sami logicznie myśleć o tym, jak ich styl jazdy wpływa na zużycie energii.