Przejdź do treści

W Niemczech odbyły się kolejne prorosyjskie demonstracje

10/04/2022 18:50 - AKTUALIZACJA 10/04/2022 18:50

Prorosyjskie demonstracje w Niemczech: W kilku kolejnych miastach odbyły się kolejne prorosyjskie demonstracje. W tym samym czasie odbywały się kontrdemonstracje.

Prorosyjskie demonstracje w Niemczech

Prorosyjskie demonstracje w Niemczech

9 kwietnia przez Stuttgart przejechała długa kolumna samochodów, ozdobionych flagami Rosji i Związku Sowieckiego.

W demonstracji brało udział blisko 200 samochodów. Organizatorzy demonstracji skarżyli się na rosnącą wrogość i „dyskryminację ludności rosyjskojęzycznej”.

Przed wyruszeniem kolumny samochodów, odegrano hymny narodowe Rosji i Niemiec, a ludzie tańczyli i śpiewali przy dźwiękach rosyjskiej pieśni ludowej Kalinka.

10 kwietnia w Hanowerze blisko 600 osób jechało w ok. 300 samochodach ozdobionych flagami rosyjskimi i niemieckimi – pisze „Bild” i podkreśla, że policja bardzo skrupulatnie sprawdzała pojazdy pod kątem nielegalnych symboli (takich jak „Z”) oraz haseł. Jak poinformował rzecznik policji, nie pozwolono na start demonstracji, dopóki z masek nie zostały zdjęte pokrywające je rosyjskie flagi. W tym samym czasie w centrum miasta zgromadziło się około 850 kontrmanifestantów.

Przejazd kolumny samochodów został zablokowany przez grupę około tysiąca kontrdemonstrantów, wznoszących hasła „Putin jest mordercą!” oraz „Odejdźcie, nie chcemy wojny”. Jeszcze przed demonstracją szef MSW Dolnej Saksonii Boris Pistorius ogłosił: „Nie będziemy tolerować kontynuacji rosyjskiej wojny przeciw Ukrainie na naszych ulicach”.

We Frankfurcie władze zakazały prorosyjskiej demonstracji w formie samochodowej, dlatego odbył się pieszy przemarsz. Organizator demonstracji przekonywał: „Nikt z nas nie popiera przemocy i nienawiści. Z powodu tego, co się stało, wielu postrzega nas jako agresorów. Nie chcemy się bać i wstydzić, że mamy rosyjską krew. Wielu Rosjan padło ofiarą dyskryminacji, niektórzy stracili pracę”. Flagi rosyjskie i sowieckie powiewały tam, a ludzie wykrzykiwali „Rosja – Rosja”. Sprzeciwiła się temu grupa proukraińskich protestujących, skandując „wstyd”, „wstyd” – podaje Focus Online.

Podczas frankfurckiej demonstracji zabroniono noszenia niektórych symboli i odznak – takich jak liter V i Z oraz „wstążki św. Jerzego”. Są to symbole rosyjskich działań podczas wojny na Ukrainie. 

Ambasador Ukrainy: „Czy to jeszcze wolność słowa?”

Ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk ostro skrytykował niedzielną demonstrację we Frankfurcie. „Czy to wolność słowa? A może tolerowana gloryfikacja wojny, unicestwienia przeciwko ukraińskim kobietom i dzieciom?” – pytał Melnyk na Twitterze.

https://twitter.com/MelnykAndrij/status/1513114241649324043

Jednocześnie ambasador zażądał zakazu używania podczas demonstracji w Niemczech rosyjskich flag i innych symboli państwowych. „Noszenie wszystkich oficjalnych symboli państwa-agresora – takich jak rosyjska flaga – powinno być prawnie zakazane, dopóki Rosja prowadzi wojnę unicestwienia przeciwko narodowi ukraińskiemu” – powiedział Melnyk niemieckiej agencji prasowej dpa.

Pokazywanie rosyjskich symboli nie ma nic wspólnego z wolnością wypowiedzi, ale z „gloryfikacją barbarzyńskiej agresji” w środku Europy. Jednocześnie Melnyk potępił antyrosyjskie graffiti na sowieckim pomniku w Berlinie-Treptow.

Władimir Kliczko w Berlinie

W Berlinie, gdzie tydzień wcześniej parada samochodów z rosyjskimi flagami wywołała oburzenie, w niedzielę, 10 kwietnia odbyła się jednodniowa impreza solidarnościowa pod hasłem „Latarnia Ukrainy”.

ZOBACZ: Prorosyjska demonstracja w Berlinie wzbudziła oburzenie

Burmistrz Berlina Franziska Giffey (SPD) powiedziała w przekazie wideo: „Berlin chce być latarnią morską dla narodu ukraińskiego”.

Na imprezie obecny był także były mistrz świata w boksie, Władimir Kliczko, brat burmistrza Kijowa. Zwracając się do Ukraińców w Niemczech i niemieckich zwolenników, Kliczko powiedział: „Wszyscy razem wywierajmy presję na niemiecki rząd. Potrzebujemy teraz embarga na ropę i gaz z Rosji. Potrzebujemy teraz więcej broni. Tu na Ukrainie liczy się każda godzina, każda minuta” podaje agencja dpa.

źródło: Focus Online, PolskiObserwator.de