Przejdź do treści

Aktywiści z „Letzte Generation” zablokowali karetkę. Reanimowany pacjent nie przeżył

12/05/2023 07:55 - AKTUALIZACJA 13/07/2023 12:53

Niemal codziennie słyszymy o kolejnych strajkach klimatycznych organizowanych przez „Letzte Generation”. Niedawno aktywiści częściowo sparaliżowali Berlin. 10 maja grupa zorganizowała strajk w stolicy Austrii, Wiedniu. Demonstranci zablokowali przy tym przejazd karetki.
Czytaj także: 50-godzinny strajk pracowników kolei. Ogromne utrudnienia dla podróżnych od 14 maja

Strajk odbył się w wiedeńskiej dzielnicy Favoriten. Zablokowano dwa ronda: przy Praterstern oraz przy Verteilerkreis. „Na Praterstern i na Verteilerkreis jest impas, ponieważ nasz rząd kręci się w kółko. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może jeszcze podjąć środki zaradcze” – napisali działacze „Letzte Generation Austria” na Twitterze. Przeczytaj: Niemcy: Kierowca ciężarówki taranuje aktywistę klimatycznego. Mężczyzna traci pracę i prawo jazdy [VIDEO]

Blokada nie spodobała się uczestnikom ruchu drogowego, przez co doszło do eskalacji konfliktu. Aktywiści zostali przepędzeni z drogi przez wściekłych kierowców i przechodniów krótko po rozpoczęciu demonstracji. Czytaj dalej poniżej.

Demonstranci zablokowali karetkę. Pacjent umarł

Podczas protestu „Letzte Generation” doszło jednak do pewnego incydentu. Wyszło na jaw, że grupa zablokowała przejazd karetki pogotowia – według własnych oświadczeń nieumyślnie. Jak podają niemieckie media, karetka była w drodze na reanimację. Dopiero po rozproszeniu strajku przez policję pojazd mógł ruszyć dalej. „W Dolnej Austrii miała miejsce operacja, podczas której trzeba było reanimować starszego pana” – poinformowała rzeczniczka pogotowia Corina Had.
Czytaj także: Dramatyczny apel do kanclerza Niemiec: „Tylko my możemy powstrzymać to zagrożenie”

Zamiast ratowników z zablokowanej karetki, pomocy pacjentowi udzieli medycy, którzy przybyli na miejsce helikopterem ratunkowym. Mimo interwencji, mężczyzna zmarł na miejscu. Rzecznik „Letzte Generation” poinformował, że „popełniono błąd”. Według niego „w gorączkowym pośpiechu przed dzisiejszą akcją nie zadzwoniliśmy do centrum powiadamiania ratunkowego i nie poinformowaliśmy o naszej akcji„.

Według rzecznika Davida Sonnenbauma podczas demonstracji „nie było widać ani jednego pojazdu ratowniczego”. Aktywiści zostali jednak oskarżeni o „zagrażanie bezpieczeństwu fizycznemu”. Grozi im kara pozbawienia wolności do trzech miesięcy. Śledztwo trwa.

Merkur.de, PolskiObserwator.de