Putin stawia wszystko na jedną kartę. Władimir Putin, wykorzystując moment słabości swoich przeciwników, stara się osiągnąć szybkie sukcesy militarne na Ukrainie przed objęciem urzędu prezydenta USA przez Donalda Trumpa w styczniu. Kreml liczy na to, że chaos polityczny w kluczowych państwach zachodnich, takich jak Niemcy i Francja, a także niepewność co do polityki przyszłej administracji amerykańskiej, pozwoli Rosji zająć kolejne terytoria. Putin nie cofnie się przed niczym, nawet kosztem życia tysięcy żołnierzy. W szczególności, coraz częściej wykorzystuje brutalne i kontrowersyjne taktyki – ostatnio polegające na wysyłaniu północnokoreańskich żołnierzy na linię frontu w rejonie Kurska. (Dalsza część artykułu poniżej)
Putin stawia wszystko na jedną kartę
Od miesięcy rosyjska armia prowadzi ofensywę w Ukrainie, jednak jej sukcesy okupione są gigantycznymi stratami w ludziach i sprzęcie wojskowym. W obliczu coraz większych problemów z zaopatrzeniem i niedoborami ciężkiego sprzętu, Kreml zwraca się ku innym środkom, takim jak masowe użycie dronów, bomb szybujących oraz… żołnierzy z Korei Północnej, podał t-online. W ostatnich dniach w rejonie Kurska odnotowano rekordowy udział północnokoreańskich oddziałów w walkach. Przeczytaj także: Koniec wojny na Ukrainie? Putin jednoznacznie reaguje na propozycję TrumpaKolejny cel Putina? Rosja już porównuje Ukrainę z sąsiednim krajem
Wideo z frontu pokazuje, jak żołnierze wysłani przez reżim Kim Dzong Una w dużych grupach szturmują ukraińskie pozycje bez osłony i wsparcia, często ponosząc ogromne straty. Ukraińskie drony oraz artyleria masakrują napastników, a wielu północnokoreańskich żołnierzy ginie, zanim osiągnie swoje cele.
Poświęca sojuszników
Putin wykorzystuje wysłanych przez Kim Dzong Una żołnierzy jako „mięso armatnie”, co pokazuje, jak daleko gotowy jest się posunąć, by osiągnąć swoje cele. Według analityków wojskowych, w rejonie Kurska stacjonuje około 10 tysięcy północnokoreańskich żołnierzy, którzy są całkowicie podporządkowani rosyjskim dowódcom. Pomimo wysokich strat, Kreml zdaje się nie przejmować losem tych ludzi – liczy się wyłącznie zdobycie jak największego terytorium przed potencjalnym wymuszeniem negocjacji przez nową administrację amerykańską.
Niepewność wobec Trumpa i ryzyko dla Rosji
Putin chce zabezpieczyć swoje zdobycze przed 20 stycznia, obawiając się nieprzewidywalności Donalda Trumpa. Nowa administracja USA może naciskać na zamrożenie konfliktu, co utrudniłoby Rosji dalsze zdobycze terytorialne. W związku z tym Kreml intensyfikuje działania, starając się poprawić swoją pozycję negocjacyjną poprzez zajęcie jak największych obszarów Ukrainy.
Jednakże obecna strategia Rosji niesie ze sobą również ryzyko – mimo napływu północnokoreańskich żołnierzy, ich efektywność bojowa jest wątpliwa. Często dochodzi do błędów w koordynacji, a także przypadków ostrzału własnych oddziałów. Tymczasem Ukraina, choć traci terytorium, stosuje taktykę opóźniania, starając się zadawać Rosji jak największe straty i licząc na zwiększenie wsparcia Zachodu.