Przejdź do treści

Ważny dostawca chce odciąć prąd, problem dotyczy klientów z całej Europy

19/08/2024 16:36 - AKTUALIZACJA 19/08/2024 16:36

Ważny dostawca chce odciąć prąd. Ogłoszenie to wywołało spore poruszenie: We Francji skrajnie prawicowy Rassemblement National (RN) chce wycofać się z europejskiego rynku energii elektrycznej i nie dostarczać już energii elektrycznej do krajów takich jak Niemcy – podaje Focus. Konsekwencje byłyby katastrofalne – dla Francji. Oświadczenia pochodzą z 13 czerwca, ale dopiero teraz wywołały poruszenie. Jordan Barella, główny kandydat skrajnie prawicowej francuskiej partii Rassemblement Nationale (RN), udzielił wywiadu stacji telewizyjnej BFMTV, w którym poruszył również temat Niemiec. (Dalsza część artykułu poniżej)

Ważny dostawca chce odciąć prąd

Zdaniem Barelli, to „Niemcy i Komisja Europejska sztucznie decydują o powiązaniu francuskiej ceny energii elektrycznej z ceną ostatniej uruchomionej elektrowni – innymi słowy, z ceną gazu”. Według Barelli, jest to prawdziwa wada konkurencyjna dla Francji. Dlatego Barella negocjowałby z Komisją Europejską „wyjście z zasad ustalania cen i pozwolenie Francji na natychmiastowy powrót do francuskich cen energii elektrycznej”. Dałoby to krajowi przewagę konkurencyjną, która byłaby napędzana tanią energią elektryczną z elektrowni jądrowych. Przeczytaj także: Dostawcy prądu zapłacą za swój błąd. Klienci mogą spodziewać się zwrotu pieniędzy

Pod koniec czerwca RN okazał się wielkim zwycięzcą w pierwszej turze wyborów parlamentarnych we Francji – a fragment wywiadu zaczął budzić niepokój w Niemczech. „Konsekwencje dla Niemiec byłyby katastrofalne”, skomentował znany prawicowy portal informacyjny, „teraz niemiecka transformacja energetyczna może być w pełnym kryzysie!”. Jedną z najważniejszych postaci RN jest wieloletnia liderka partii Marine Le Pen, która nie jest uważana za przyjaciółkę Niemiec. Le Pen przekazała przewodnictwo Barelli w 2022 roku, ale córka założyciela partii Jean-Marie Le Pena nadal pociąga za sznurki w tle.

Najważniejsza wiadomość brzmi: praktycznie niemożliwe jest oddzielenie francuskiego rynku energii elektrycznej od Europy. Z politycznego punktu widzenia Komisja Europejska nie ma powodu, by udzielić Francji takiego zezwolenia i storpedować europejski rynek wewnętrzny. Ewentualny skrajnie prawicowy rząd musiałby całkowicie opuścić UE. To przynajmniej nie jest niemożliwe – ale w tym przypadku Europa i tak miałaby zupełnie inne zmartwienia. Prezydent Emmanuel Macron również użyłby swojego weta. Technicznie rzecz biorąc, Francja musiałaby również odciąć wszystkie swoje połączenia zagraniczne i całkowicie przekształcić się w wyspę elektryczną, co byłoby ogromnym wysiłkiem.

Niemcy są tym wyraźnie sfrustrowani

Jednak gdy popyt z zagranicy jest szczególnie wysoki, może to czasami prowadzić do wzrostu cen energii elektrycznej we Francji. Frustruje to nie tylko prawicowych ekstremistów z RN. „Francja musi opuścić europejski rynek energii, aby zagwarantować autonomiczną produkcję energii elektrycznej i korzystniejsze ceny energii elektrycznej”, powiedział lider konserwatywnej partii Les Républicains (LR) w wywiadzie dla stacji radiowej France 2 na krótko przed wyborami parlamentarnymi. A potężny lewicowy związek zawodowy CGT od lat pracuje nad koncepcjami zastąpienia europejskiego rynku energii elektrycznej.

Co więcej, w szczególności niemiecki rynek energii elektrycznej jest stałym źródłem frustracji dla zagranicznych partnerów handlowych. Transformacja energetyczna i wycofanie się z energii jądrowej spowodowały poważny podział na północ i południe w produkcji energii elektrycznej w Niemczech: duże farmy wiatrowe na Morzu Północnym oznaczają, że północne Niemcy wytwarzają znacznie więcej energii elektrycznej niż potrzebują, podczas gdy południe nie jest już w stanie zapewnić sobie dostaw. Energia elektryczna musi zatem pokonywać duże odległości, ale poniesione koszty transportu nie są odpowiednio odzwierciedlone w niemieckiej cenie energii elektrycznej.

Niemiecki rynek energii elektrycznej: „Obecnie nie działa efektywnie”

W przeciwieństwie na przykład do krajów skandynawskich, Niemcy mają tylko jedną strefę cenową energii elektrycznej – koszty transportu są przypisane do wszystkich krajów związkowych, co oznacza, że kraje północne również muszą płacić za transport swojej energii elektrycznej na południe. W przypadku jednej strefy dla północy i jednej dla południa, cena energii elektrycznej na południu byłaby wyższa, ponieważ musiałaby sama ponosić koszty transportu. Jednak kraje związkowe, takie jak Bawaria i Badenia-Wirtembergia, opierają się wprowadzeniu stref ze zrozumiałych powodów.

To sprawia, że niemiecki rynek energii elektrycznej jest trudny do zrozumienia dla zagranicznych partnerów. Na przykład Szwecja dopiero w czerwcu odwołała budowę planowanej mega linii energetycznej do Niemiec. „Nie możemy połączyć południowej Szwecji, która ma duży deficyt w produkcji energii elektrycznej, z Niemcami, gdzie rynek energii elektrycznej nie funkcjonuje dziś efektywnie” – wyjaśniła minister energii Ebba Busch. Kraje takie jak Dania, Szwajcaria i Francja składały podobne skargi w przeszłości.

Kontynuuj czytanie na Polski Obserwator