Przejdź do treści

Niemiecki rolnik w rozpaczy: „Płacę prawie 3000 euro i nadal nie mogę znaleźć pracowników sezonowych”

Tagi:
23/04/2025 13:33 - AKTUALIZACJA 24/04/2025 14:08

Niemiecki rolnik w rozpaczy. W północnych Niemczech, w landzie Szlezwik-Holsztyn, rolnik Harm Schmietendorf zmaga się z poważnym kryzysem kadrowym. Mimo że oferuje atrakcyjne wynagrodzenie — prawie 3.000 euro miesięcznie — nie może znaleźć chętnych do pracy przy zbiorze szparagów. Zarówno Niemcy, jak i pracownicy z Europy Wschodniej odchodzą coraz szybciej. (Dalsza część artykułu poniżej)

Niemiecki rolnik w rozpaczy. Dlaczego wciąż brakuje pracowników?

W regionie Szlezwik-Holsztyn niemiecki rolnik Harm Schmietendorf nie potrafi znaleźć rąk do pracy przy zbiorze szparagów. Pomimo że oferuje 14 euro za godzinę i pracę przez sześć dni w tygodniu, łącznie 48 godzin, co daje 2.912 euro miesięcznie, Niemcy nie chcą podejmować się tej pracy – podaje Focus. Wielu rezygnuje już po pierwszym dniu lub zgłasza chorobę. Przeczytaj także: 3-dniowy tydzień pracy. Niemcy szykują rewolucję dla pracowników, zmieni wszystko

Rolnik przyznaje otwarcie: „Zrezygnowałem z ogłaszania ofert pracy w urzędzie pracy. I tak nikt się nie zgłasza, a jeśli już – szybko odchodzą. Niemcy muszą ruszyć tyłki” – mówi bez ogródek. Problem pogłębia fakt, że jeśli ktoś zachoruje, rolnik przez sześć tygodni musi wypłacać wynagrodzenie, co jest poważnym obciążeniem dla sezonowego przedsiębiorcy.

Pracownicy zagraniczni wyjeżdżają szybciej – bo szybko osiągają swój cel

Przez lata Schmietendorf polegał na pracownikach z Polski i Rumunii, którzy byli filarem jego gospodarstwa. Dziś jednak nawet oni opuszczają pracę przed końcem sezonu – dzięki wyższym zarobkom osiągają swoje cele finansowe szybciej i wracają do domu. „Szparagi zostają na polach” – podsumowuje sytuację rolnik.

Bez Polaków zbiory będą zagrożone

Choć praca jest ciężka i na początku wszyscy skarżą się na ból pleców, robotnicy z Europy Wschodniej pozostają i adaptują się z czasem. „Ciało się przyzwyczaja” – mówi Schmietendorf. Zdaje sobie jednak sprawę, że bez pracowników sezonowych z Polski i Rumunii zbiory będą zagrożone. Jego żona stwierdza krótko: „Bez wschodnioeuropejskich pracowników, niemieckie supermarkety byłyby puste.”