
Niespodziewana wizyta szefa NATO na Ukrainie. We wtorek doszło do niespodziewanego spotkania na wysokim szczeblu w jednym z kluczowych miast Ukrainy. Wydarzenie to miało miejsce zaledwie dwa dni po tragicznym ataku rakietowym, który wstrząsnął opinią publiczną i wywołał poruszenie także w Europie. (Dalsza część artykułu poniżej)

Niespodziewana wizyta szefa NATO na Ukrainie
We wtorek sekretarz generalny NATO Mark Rutte niespodziewanie udał się do Ukrainy, gdzie spotkał się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Do rozmowy doszło w portowym mieście Odessa. Rutte przekazał informacje o swojej wizycie za pośrednictwem platformy X, podkreślając, że naród ukraiński wiele wycierpiał – również w związku z niedzielnym atakiem Rosji na miasto Sumy. Przeczytaj także: Ukraina przedstawiła warunki pokoju z Rosją – czy to koniec wojny?
„Ludzie w Ukrainie przeszli już tak wiele” – napisał Rutte. – „Nie tylko z powodu ataku na Sumy w Niedzielę Palmową. Wsparcie NATO pozostaje niezachwiane. Będziemy dalej wspierać Ukrainę w jej obronie i zapobieganiu przyszłym aktom agresji. W ten sposób zapewniamy sprawiedliwy i trwały pokój.”
W niedzielę w Sumach na północnym wschodzie Ukrainy zginęło co najmniej 35 osób, a blisko 120 zostało rannych w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego. Wojsko rosyjskie wystrzeliło dwie rakiety w krótkim odstępie czasu, co według ekspertów ma na celu uderzenie w osoby niosące pomoc po pierwszym ataku – podaje t-online.
W Niemczech tragedia ta ponownie wywołała debatę na temat dostarczenia Ukrainie rakiet manewrujących Taurus. Przyszły kanclerz Friedrich Merz (CDU) opowiedział się w niedzielę za przekazaniem broni, podkreślając konieczność skoordynowanego działania z europejskimi sojusznikami. Z kolei minister obrony Boris Pistorius (SPD) wezwał do ostrożności, wskazując również na powody, dla których takie dostawy mogą nie być uzasadnione. Więcej na ten temat znajdziesz w artykule: Merz chce przekazać rakiety Ukrainie. Rosji się to nie podoba, jest ostra reakcja